Jak się okazuje, te ostatnie napady na bankomaty nie są odosobnionymi przypadkami. W tym roku w Berlinie rabusie, żeby dostać się do gotówki, wysadzili albo usiłowali wysadzić w powietrze 13 bankomatów. Rzecznik policji oświadczył, że "obecnie sprawdza się, czy istnieje związek między tymi czynami".
Federalny Urząd Kryminalny (BKA) podaje, że w 2012 roku zarejestrowano w skali krajowej 9 detonacji i 17 nieudanych prób. Według statystyk za rok 2010 zarejestrowano 31 tego typu czynów i 49 nieudanych prób wysadzenia bankomatów w powietrze.
- Nawet jeśli bankomat nie wyleci w powietrze i rabusie nie umkną z łupem, banki tak czy tak konfrontowane są z wysokimi kosztami - wyjaśnia Michaela Roth, rzeczniczka związku Deutsche Sparkassen und Giroverband, skupiającego kasy oszczędności i niektóre banki krajowe. - Tu nie chodzi wyłącznie o zrabowane pieniądze, lecz również o szkody budowlane - dodała. Roth nie chciała jednak podać konkretnych liczb.
Po wysadzeniu w powietrze bankomatu bank decyduje o tym, czy i w jaki sposób zwiększyć bezpieczeństwo. - Bank może, na przykład, zatrudnić strażnika - mówi Roth, nie wdając się w szczegóły.
- Takie przypadki znamy z wszystkich krajów związkowych - twierdzi z kolei rzeczniczka BKA. Jednak najwięcej przypadków miało miejsce w Berlinie, Brandenburgii, Saksonii-Anhalt, Nadrenii Północnej-Westfalii i Dolnej Saksonii.
Sprawcy z Europy Wschodniej
Ten fenomen znany jest w Niemczech od 2005 roku. Śledczy znali tego typu przypadki jedynie z kontaktów z kolegami z Włoch i Hiszpanii.
Jak wynika z wyjaśnionych już przypadków, sprawcy pochodzą z Europy Wschodniej. - Wychodzimy jednak z założenia, że aktywne są i inne grupy przestępcze.
Taka akcja może być niebezpieczna również dla rabusiów. W Kreuzbergu odłamki szkła i cegieł uszkodziły przejeżdżający samochód. Detonacja wystraszyła znajdujących się niedaleko przechodniów. Na szczęście nic im się nie stało.