Mówi powoli, z rozmysłem, starannie ważąc i dobierając każde słowo. Czasem ucina pytanie jednym stwierdzeniem, jak człowiek przyzwyczajony do tego, że to raczej on te pytania zadaje. Ale kiedy mówi o swojej służbie, a w szczególności o bohaterce swojej książki "Sylvia. Agentka Mossadu" (Wyd. Znak), Moti Kfir, 76-letni były szef oddziału Mossadu do zadań specjalnych, wyraźnie się ożywia.
Nic dziwnego, zwerbowana i wyszkolona m.in. przez niego Sylvia Rafael była gwiazdą Mossadu. Wychowana w RPA, zafascynowana Izraelem, uchodziła za wzorową, świetnie wyszkoloną, wierną swojemu państwu agentkę. Ale jej kariera załamała się w 1973 r. w Lillehammer. Komando Mossadu, którego była członkiem, na skutek pomyłki i błędów popełnionych w czasie akcji zastrzeliło niewinnego człowieka - kelnera Ahmeda Bouchiki. Agenci zostali zdekonspirowani, a Sylvia Rafael trafiła do więzienia.
Prawdziwym celem agentów był słynny palestyński bojownik Ali Hassan Salameh, członek terrorystycznego ramienia Fatahu, Czarnego Września. Izrael uznawał go za współwinnego masakry w Monachium w 1972 r., kiedy z rąk palestyńskich zamachowców zginęło 11 izraelskich sportowców. Po tym ataku Mossad uruchomił operację "Gniew Boży" i w ciągu dwóch dekad wytropił i zlikwidował niemal wszystkich odpowiedzialnych za zamach. Jednym z zaangażowanych w "Gniew Boży" agentów był również Moti Kfir.
Moti Kfir*: - Zacząłem w latach 60. W służbie spędziłem około 25-27 lat.
- Są dwie najbardziej istotne różnice. Po pierwsze - z biegiem lat uzyskiwaliśmy dostęp do coraz bardziej zaawansowanej techniki. Po drugie - Izrael był wówczas osamotniony. Dziś jest częścią atakowanego świata. Wówczas USA czy Wielka Brytania nie doświadczyły jeszcze aktów terroru. Teraz niemal cały świat ma już takie doświadczenia.
Z tego co wiem, nie było takich przypadków. Mało tego - nie wiem, czy to prawda, czy legenda, ale jeden z szefów palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień, Abu Daud, miał po zamachu Monachium uciec i znaleźć azyl w PRL, albo przez Polskę przedostał się do NRD.
Nie, dlatego mówię o pogłoskach. Abu Daud zmarł kilka lat temu. Mam nadzieję że dobry Bóg zamknął przed nim drzwi nieba, a otworzył - te do tego drugiego miejsca.
- Perfekcyjne.
- Nie.
- Tak.
(Długi namysł) - Ignorują to. Jest takie przysłowie w Talmudzie: "Wszyscy wiedzą, dlaczego mężczyzna i kobieta wzięli ślub. Ale nikt o tym nie rozmawia".
- Nawet więcej [niż dumny]. W tamtym czasie miałem poczucie, i tak to rozumiałem, że państwo i ja - to jedno. To jest przywilej - służyć jako członek Mossadu.
- Najprawdopodobniej by jej nie przyjęto.
- Nie ona jako konkretna osoba. Krytykowane było fiasko całej akcji.
- Po wielu latach doszedłem do wniosku, że Sylvia zasługuje na to, żeby pokazać jej historię. Jej spuścizna, jej służba, jej postawa, powinny służyć za przykład. I to mnie przywiodło do pióra i papieru.
- Była kombinacją niemal nieograniczonych zdolności i talentu. Na przykład była odważna, ale nie do przesady. Była otwarta, łatwo nawiązywała kontakty, ale pod kontrolą. Gdyby mnie pan zapytał, jakie jest moje kryterium oceny potencjału przyszłego agenta, odpowiedziałbym, że optimum talentu i przeciwstawnych umiejętności. Czyli zarówno umiejętność podjęcia ryzyka i kontrolowania go.
- Nie - przede wszystkim dlatego, że została zdekonspirowana. Po drugie - jej życie zmieniło się podczas pobytu w więzieniu. Zakochała się w swoim prawniku, zapragnęła założyć rodzinę i nie chciała już kontynuować swojej działalności jako agentka.
- Absolutnie nie. Jej mąż też był zresztą znany. Norweskie organy bezpieczeństwa dobrze wypełniały swoje obowiązki.
- Niewielu. Większość jednak zachowuje charakter swojej pracy w tajemnicy, albo informuje tylko najbliższych przyjaciół i rodzinę o tym, co robili. Oczywiście bez szczegółów.
- Tak, wiele razy. (...) Wyrażała swoje rozczarowanie przygotowaniem i przebiegiem akcji i popełnionymi błędami. Porażkę ponieśli wszyscy - grupa agentów, Mossad, i wreszcie państwo Izrael.
(śmiech) - Mam taką nadzieję.
- Wierzę, mam nadzieję, że szef Mossadu czuje puls wydarzeń.
Moti Kfir* - ur. 1937 w Kuli w Izraelu, wieloletni pracownik Mossadu i były szef wydziału tej służby ds. zadań specjalnych, członek zespołu pracującego przy operacji "Gniew Boży", mającej na celu zlikwidowanie sprawców zamordowania 11 izraelskich sportowców w Monachium w 1972 r. Kierował też wydziałem szkolenia nowych agentów. Jego książka "Sylvia. Agentka Mossadu" ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Znak . Obecnie Moti Kfir mieszka w Tel-Awiwie, pracuje jako biznesmen i planuje wydanie kolejnej książki - o żydowskim ruchu oporu we Francji podczas II wojny światowej.