- Nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji, ale międzynarodowe normy przeciwko używaniu broni chemicznej muszą zostać utrzymane - mówił prezydent Barack Obama w wywiadzie telewizyjnym. Ale zdaniem szefa Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr. Marcina Zaborowskiego, mimo tych powściągliwych słów, atak na Syrię jest przesądzony.
- Sprawy zaszły za daleko. Retoryka przywódców zachodnich doszła do takiego punktu, że trudno będzie się z tego wycofać. Stany Zjednoczone mają to do siebie, że jeśli retoryka osiąga odpowiednią skalę, to przywódcy czują się zobowiązani do działania. Żeby podtrzymać wiarygodność - mówił gość "Poranka Radia TOK FM". I przypomniał wydarzenia sprzed 10 lat. Wtedy też byliśmy świadkami podobnych wydarzeń, których konsekwencją był atak na Irak.
Jak stwierdził Zaborowski, do ataku na Syrię nie dojdzie, tylko jeśli "wydarzy się cud". - I okaże się, że to nie prezydent Asad jest odpowiedzialny za użycie broni chemicznej. Ale nic takiego się nie szykuje.
Co ewentualny atak może oznaczać dla Asada? - Równowaga między siłami prezydenta a rebeliantami jest bardzo delikatna. W tej chwili wojska Asada mają przewagę. Ale niedawno były w defensywie. Uderzenie zachodnich wojsk w cele strategiczne może więc przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron - wyjaśnił dyrektor PISM.
Dr Zaborowski sceptycznie traktuje spekulacje, że ewentualna akcja przeciwko reżimowi Asada ograniczy się do bombardowań celów strategicznych. Bo doświadczenie pokazuje, że plany często trzeba zmieniać. - W Libii też miała być krótkotrwała akcja. Głównym celem była ochrona ludności cywilnej. Ale okazało się, że wojska zachodnie był tam znacznie dłużej. A celem operacji zbrojnej okazało się usunięcie Muammara Kaddafiego - przypomniał gość TOK FM.
Atak na Syrię wydaje się przesądzony. Ale co potem wydarzy się w tym kraju? - To pytanie, na które nie znam odpowiedzi - przyznał Marcin Zaborowski. I jak dodał, prawdopodobnie nie wiedzą tego zachodni przywódcy.
- Sytuacja nie jest czarno-biała: zły Asad kontra dobrzy rebelianci. Wśród przeciwników prezydenta są przecież m.in. radykałowie związani z Al-Kaidą, którzy aniołkami absolutnie nie są. Syria to państwo wieloetniczne, sztuczny zlepek powstały w wyniku podziałów kolonialnych. Rozpad tego kraju będzie miał olbrzymie konsekwencje regionalne. A tam przecież i bez tego jest bardzo niestabilnie - stwierdził szef PISM.
Jakiejkolwiek zbrojnej akcji w Syrii najgłośniej sprzeciwia się Rosja, kraj, który robi tam wielkie interesy. Na sprzedaży broni.
Jeśli do ataku dojdzie, to według dr. Zabrowskiego, "Rosjanie będą zachowywać się agresywniej wobec krajów Europy środkowo-wschodniej". - Stanom Zjednoczonym, Wielkiej Brytanii i innym krajom nie będzie zależało, żeby jeszcze bardziej rozwścieczyć Rosję. Będą więc gotowi na ustępstwa wobec Rosjan - uważa gość TOK FM.
Choć do ataku na Syrię nie doszło, już pojawiła się bardziej wojownicza retoryka. "Moskwa musi powiedzieć Zachodowi: Zaatakujecie Syrię z pogwałceniem prawa międzynarodowego, my zajmiemy kraje bałtyckie" - napisał na blogu Michaił Aleksandrow, ekspert z Instytutu Wspólnoty Niepodległych Państw w Moskwie.