Wczoraj w sprawie okładki wypowiedział się już w krótkich, żołnierskich słowach Piotr Mucharski, naczelny "Tygodnika Powszechnego", z którym związany jest ks. Boniecki. "WSieci" nazwał prawicowym tabloidem i oświadczył, że nie da się sprowokować.
Inaczej zareagowała Kolenda-Zaleska, która od wielu lat zna księdza i darzy go wielkim szacunkiem. - Jeszcze nigdy nie było okładki podłej i haniebnej - pisze w "Gazecie Wyborczej" . - Szok. Redaktorzy nawet nie próbują udawać, że chodzi o metaforę - ubolewa.
Jej zdaniem takie przedstawienie to przejaw "pogardy, a nie sprzeciwu wobec głoszonych przez niego poglądów". - Intencje bijące z okładki są aż nadto czytelne. Zohydzić, zdeptać tych, którzy myślą inaczej. Pokazać swoim, że oto walczymy o jedynie słuszne poglądy. Podzielić jeszcze mocniej, bo redaktorzy tego pisma tylko w dzieleniu odnajdują sens własnego istnienia. Można się z ks. Adamem w wielu sprawach nie zgadzać, ale on tak jak każdy ma prawo do mówienia tego, co myśli. Można z nim dyskutować na poziomie, ale trudno mówić o jakimkolwiek poziomie w przypadku redaktorów "wSieci" - pisze dziennikarka.
Kolenda-Zaleska zastrzega, że nie chce pismu robić reklamy, ale nie chce udawać, że nic się nie stało. - To tylko kolejny krok na drodze do tabloidyzacji mediów - ocenia. - Czytam, że artykuł okładkowy napisał Roman Graczyk, który z ks. Adamem przepracował wiele lat w "Tygodniku Powszechnym". Czy Romek naprawdę uważa, że ks. Boniecki służy diabłu? Jeśli nie, to chyba byłoby zasadne zabranie głosu w tej sprawie. A może Romkowi podoba się ta okładka? Milczenie będzie równoznaczne z jej akceptacją.