- Na tym etapie ustalono, że stroną - w cudzysłowie - "atakującą" byli obywatele polscy, natomiast stroną "poszkodowaną" obywatele Meksyku - powiedział reporterowi Polskiego Radia prokurator Niesiołowski.
Gdyński prokurator rejonowy, niedawno uniewinniony z zarzutu niewłaściwego nadzoru nad sprawą Amber Gold przez sąd dyscyplinarny, zakwestionował tym samym słowa rzecznika KGP Mariusza Sokołowskiego.
Sokołowski na antenie RMF FM stwierdził, że ze wstępnych ustaleń wynikało, że to nie kibice pierwsi zaatakowali Meksykanów, a jedynie odpowiedzieli na ich zaczepki. - Najprawdopodobniej, kiedy jeden drugiego wyzwał na pojedynek, i za jednym, i za drugim stanęła grupa co najmniej kilkunastu mężczyzn - mówił rzecznik KGP.
- Osobiście zapoznawałem się z materiałami dowodowymi w sprawie, w tym z monitoringiem i nie wiem, w oparciu o co takie stwierdzenia padają z ust rzecznika Komendy Głównej - cytuje prokuratora Niesiołowskiego Polskie Radio .
Wczoraj na plaży w Gdyni doszło do brutalnej bójki kiboli Ruchu Chorzów i meksykańskich marynarzy z żaglowca "Cuauhtemoc". Wersji zdarzeń z gdyńskiej plaży jest kilka . Według jednej stroną atakującą byli kibole Ruchu Chorzów, według drugiej to Meksykanie sprowokowali bójkę, zaczepiając Polkę, według innej jeszcze początkowo w awanturze brało udział tylko dwóch mężczyzn - Polak i Meksykanin. Na ujawnionym przez policję nagraniu z monitoringu widać, jak Meksykanin i kobieta podchodzą na chwilę do siebie, mężczyzna dotyka kobietę. Następnie kobieta odwraca się i - wydaje się - krzyczy coś najpierw w prawą stronę, a później do marynarzy. Chwilę później na Meksykanów napada kilkudziesięciu kiboli. Dobiegają do pierwszego z nich, przewracają, okładają pięściami i kopią. Meksykanie próbują się bronić i wywiązuje się bijatyka. Pod koniec widać, jak kibole dopadają kolejnego leżącego marynarza. Spadają na niego kolejne ciosy. Po chwili kibole wznoszą ręce w geście zwycięstwa, skandują coś i spokojnie odchodzą.
Bójka na plaży w Gdyni [nagranie z monitoringu]
Sprawa natychmiast wywołała oburzenie, internet zawrzał od oskarżeń i domysłów - jedni winili kiboli, inni Meksykanów. Głos zabrali politycy, w tym szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. - Mamy do czynienia z narastającą przestępczością ubraną w szaliki klubowe, która tak naprawdę jest zwykłą bandyterką - powiedział. Pochwalił policję za czas reakcji, jednak zasugerował, że nie zrobiła wszystkiego, aby zapewnić bezpieczeństwo w związku z pobytem kiboli w mieście. - Kluczowe pytanie brzmi: jak to się stało, że 450 kiboli znalazło się na plaży wśród 2 tysięcy ludzi ? Możliwość nadzorowania i reagowania na wydarzenia była przez to z natury ograniczona - stwierdził min. Sienkiewicz. - Jak usłyszałem słowa naszego ministra, to byłem szczerze zdziwiony. A co my mieliśmy zrobić? Zamknąć plażę dla tych kibiców? - kontrował z kolei w rozmowie z portalem Gazeta.pl funkcjonariusz, który chce zachować anonimowość.
Meksykańscy marynarze, którzy brali udział w bójce, to część 260-osobowej załogi słynnego żaglowca "Cuauhtemoc". Nazwa okrętu oznacza "spadającego orła" i to podobizna tego ptaka znajduje się na galionie na dziobie. Szkolna jednostka meksykańskiej marynarki wojennej przypłynęła do Gdyni w sobotę, pierwszy raz od dziesięciu lat, i zostanie w Polsce do 22 sierpnia.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Powiadomimy cię o najważniejszych wydarzeniach!