Abp Henryk Hoser odrzucił odwołanie ks. Wojciecha Lemańskiego , usuniętego z parafii w Jasienicy. Uzasadniając swoją decyzję, metropolita podkreślił, że "atmosfera buntu i pogardy wobec władzy kościelnej, którą zaszczepił Ksiądz w swych wiernych, potwierdzają słuszność podjętych decyzji".
- Nie jestem zdumiony tym, co napisał abp Hoser - przyznał w Radiu TOK FM Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej". I przypomniał, że wiele wyjaśnia historia wzajemnych relacji między duchownymi. - To spór nie kanoniczny, ale czysto osobisty. Abp Hoser nienawidzi ks. Lemańskiego, ks. Lemański nie należy do przyjaciół abp. Hosera - podkreślił publicysta.
- Ksiądz Lemański zachowuje się, jakby nie wiedział, w jakiej jest instytucji. W instytucji hierarchicznej - mówił Andrzej Stankiewicz z "Rzeczpospolitej". - Elementy buntu, które przejawiał, są wykorzystywane przeciwko niemu. Jeżeli komuś nie podoba się w Kościele, zrzuca sutannę. I takie przypadki były - zaznaczył. Zastrzegł, że błędy popełnia także abp Hoser. Jednym z największych jest to, że ksiądz otwarcie mówiący o problemach Kościoła teraz jest uciszany. - To wygląda jak zamiatanie problemu pod dywan - powiedział Stankiewicz.
- Najbardziej absurdalne jest to, że kiedy abp Hoser obejmował diecezję po konserwatywnym, radiomaryjnym bp. Sławoju Leszku Głódziu, przychodził jako hierarcha otwarty. Po wieloletniej pracy w Afryce i Rzymie, świetnie wykształcony zakonnik. Wszyscy uważali, że to będzie hierarcha otwarty - tłumaczył Stankiewicz. - Problem w tym, że Hoser nie miał swoich ludzi w kurii. Tam wciąż spore wpływy ma konserwatywne otoczenie abp. Głódzia - zaznaczył. I podkreślił, że po śmierci uznawanego za liberalnego bp. Józefa Życińskiego w ultrakonserwatywnym polskim Kościele otwarci księża są osamotnieni, pozbawieni patrona.
Czy jednak sprawa ks. Lemańskiego ma szansę wpłynąć na polski Kościół? - Ta historia jest zbyt jednostkowa - stwierdził Stankiewicz. - Kościelne tryby mielą wolno, ale zawsze wypracowują akceptowalny kompromis dla obu stron. Zapewne ks. Lemański nie wróci do swojej parafii, ale pewnie znajdzie się dla niego jakaś parafia w Polsce lub na Wschodzie - powiedział publicysta "Rzeczpospolitej".
- Nie sądzę, żeby Kościół był tak liberalny wobec ks. Lemańskiego jak wobec księży pedofilów - zakończył Wroński.