W trakcie meczu Lecha Poznań z litewskim Żalgirisem Wilno, który odbył się na poznańskim stadionie, wywieszono transparent z napisem "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem". Ministerstwo Spraw Zagranicznych potępiło ksenofobiczny incydent, nazywając go "bezmyślnym i ignoranckim".
Daniel Passent ubolewa nad tą sytuacją i przeprasza Litwinów na łamach swojego bloga. Miejsce zamieszczenia przeprosin jest nie bez znaczenia, gdyż Passent uważa polski internet za miejsce szerzenia się nienawiści, podobnie jak pełne kiboli stadiony. "Niech litewscy internauci, przynajmniej ci, którzy znają nasz język, zobaczą, że w polskiej Sieci są także głosy zawstydzenia i życzliwości" - pisze felietonista.
Passent wymienia w jednym rzędzie incydent na stadionie m.in. z atakiem na Grzegorza Miecugowa, zakłócaniem wykładów i nawoływaniem do rozstrzeliwania dziennikarzy. Jednocześnie jest zaniepokojony legitymizacją tego typu wybryków i wyraża nadzieję na ukaranie klubu przez UEFA i odpowiednie polskie instancje, tym bardziej że incydent był z góry zaplanowany, nie wydarzył się spontanicznie. "Wszystko to są niepokojące przejawy narastającej brutalizacji życia, groźnych powiązań kiboli i nazioli, którzy znajdują zrozumienie prawicowego salonu. Ostatecznie to Staruch znalazł patronów wśród znanych polityków" - pisze.
Dziennikarz tłumaczy, że choć zdaje sobie sprawę z tego, że polska mniejszość na Litwie nie zawsze jest traktowana tak jak powinna, to nie można tym usprawiedliwiać tego, co wydarzyło się w Poznaniu. "Mówiąc 'kto sieje wiatr', zwalamy winę raz na Litwinów, innym razem na TVN czy samego Miecugowa, który należy zresztą do najbardziej taktownych i powściągliwych dziennikarzy. Tymczasem chamstwa i agresji nic nie usprawiedliwia" - zauważa.