Soloch o raporcie MSW: Bogactwo demoralizuje? Demoralizuje biednych

- Więzi społeczne i trwałość rodziny to są rzeczy kluczowe, które warunkują stopień przestępczości, aczkolwiek patologie w małych społecznościach mogą trwać całymi latami, ale nie są ujawniane - mówił w TOK FM Paweł Soloch, były wiceminister spraw wewnętrznych

Z raportu opublikowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wynika, że w 2012 roku liczba wszystkich przestępstw spadła o 3,4 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Ubyło głównie zabójstw, włamań, rozbojów i bójek.

Na podobnym poziomie co w zeszłych latach utrzymała się ilość kradzieży. Przybyło natomiast przypadków przywłaszczenia mienia, czyli np. sytuacji, w której osoba zwolniona z pracy zabiera służbowy komputer czy telefon. Z mapy przestępczości wynika, że poziom przestępczości najniższy jest w województwie podkarpackim, a najwyższy w dolnośląskim. W Pierwszym Śniadaniu w TOK-u raport analizował Paweł Soloch.

Kliknij aby zobaczyć pełen raport MSW

Pewne rzeczy załatwia się między sobą

Tradycyjnie wschód i południe Polski są bardziej przywiązane do wartości tradycyjnych. Tam kontrola społeczna w postaci rodziny i więzi sąsiedzkich jest silniejsza niż w innych regionach - tłumaczył ekspert. Prowadzący audycję zapytał, czy to właśnie czynniki takie jak konserwatyzm, przywiązanie do wartości i religijność są tym co głównie wpływa na mniejszy poziom przestępczości w tych regionach. - Niewątpliwie tak. Potwierdzają to inne statystyki. Np. liczba rozwodów jest tam niższa niż na zachodzie. Ale należałoby też zbadać inne czynniki, takie jak migracja młodych. Młodzi ludzie częściej popełniają przestępstwa, a na Podlasiu, w małych wsiach prawie nie ma młodych ludzi - stwierdził Soloch.

Mapa przestępczości w 2011 roku:

fot.msw.gov.pl

Mapa przestępczości w 2012 r.

fot.msw.gov.pl

- Natomiast Dolny Śląsk to region, który graniczy z państwami bogatszymi od Polski. Bogactwo demoralizuje biednych. Pamiętamy przecież okres "jumy", czyli wypraw za zachodnią granicę, żeby okradać sklepy. Należy też pamiętać, że bogaty i dynamiczny jest Wrocław, ale mniejsze miejscowości rozproszone po Dolnym Śląsku już nie. Na Podkarpaciu to się rozwija równomiernie - skomentował fakt, że najwyższa przestępczość jest właśnie w woj. dolnośląskim.

Soloch przypomniał też przypadek samosądu, który miał miejsce na Lubelszczyźnie, gdzie mieszkańcy wsi zamordowali człowieka, który im zagrażał. - W tradycyjnych społeczeństwach pewne rzeczy załatwia się między sobą. To pokazuje, że w małych społecznościach patologie mogą trwać całymi latami, ale te społeczności ich nie ujawniają. I dodał: - Jednak więzi społeczne i trwałość rodziny to są rzeczy kluczowe, które warunkują stopień przestępczości.

Ryzyko złodzieja jest duże, a zysk mały

W raporcie MSW zauważono też, że w województwie zachodniopomorskim, gdzie zwiększyła się liczba miejsc pracy, przestępczość zmalała. - Jeżeli przy pracy sezonowej potencjalny złodziej może zarobić około 200 zł dziennie napady stają się nieopłacalne. Z przeciętnego włamania złodziej, sprzedając skradzione łupy paserowi, nie może zarobić łącznie więcej niż 500 zł. Zysk jest relatywnie mały, a ryzyko duże - tłumaczył ekspert, powołując się na rozmowę z jednym z komendantów policji.

- Przed naszą rozmową przeglądałem dane z Warszawy. Tu na Mokotowie liczba gwałtów wzrosła o prawie 100 proc. (z 14 do 26 przypadków). Są miejsca, gdzie pewne przestępstwa skokowo wzrastają, i ten raport tego nie uwzględnia. Jeśli zaś chodzi o cały kraj, to tendencja jest pozytywna - dodał na koniec były wiceminister spraw wewnętrznych.

Więcej o: