Od kilku lat obserwujemy w Polsce trend ekologiczny. Polacy zaczęli robić zakupy w sklepach ze zdrową żywnością i zwracać większą uwagę na środowisko. Istnieje jednak grupa ludzi, która ekologii podporządkowała całe swoje życie. Znanym przykładem ekofundamentalisty jest piosenkarka Reni Jusis. Jako współautorka portalu Ekomama.pl dzieli się z czytelnikami sposobami na życie zgodnie z naturą. Pomysły na zabawki z recyclingu czy kosmetyki z produktów naturalnych to tylko niewielka część tego, co można znaleźć na stronie. W audycji "Pierwsze śniadanie w TOKu" prof. Bolesław Samoliński, krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego, zastanawiał się, gdzie przebiega granica między potrzebą bycia blisko przyrody a zdrowym rozsądkiem.
- Rozumiem próbę nawiązania kontaktu z naturą. Jako alergolog wielokrotnie byłem pytany przez pacjentów o to, co robić, żeby dzieci nie miały alergii. Odpowiadałem: żyć naturalnie - prof. Samoliński dodał jednak, że nie zawsze brak kontaktu ze współczesnymi środkami chemicznymi jest dobry.
Poziom dzisiejszej higieny osobistej wynika z łatwego dostępu do detergentów czy do mydeł. Substancje, które usuwają brud, jednocześnie zabijając bakterie, wydłużają czas naszego życia.
Prowadzący audycję Piotr Maślak zauważył, że detergenty często uczulają. - Absolutnie tak. Każdy sam musi podjąć decyzję - stwierdził profesor. - Ktoś chce używać środków wielokrotnego użytku, nawet jeśli można je zastąpić jednorazowymi? Dam przykład: w Polsce mieliśmy epidemię poszczepiennego zakażenia wątroby tzw. WZW B. Ono wynikało z tego, że używaliśmy strzykawek wielokrotnego użycia. Dziś już używa się jednorazowych - skomentował Samoliński.
- Jeżeli patrzę na szmatkę, której wielokrotnie używamy w kuchni, i myślę o tym, co może się na niej znajdować, to zdecydowanie wolę użyć papierowego ręcznika, zwłaszcza że on również jest ekologiczny - powiedział i dodał: - Jeśli ekofundamentaliści mają świadomość tego, że utrzymanie higieny wymaga większego wysiłku i zwiększa ryzyko, że tej higieny nie uda się utrzymać - mają prawo żyć tak jak to sobie zaplanowali. Natomiast muszą mieć świadomość, że zaniedbania w tym zakresie, szczególnie u dzieci, mogą być przyczyną pojawiających się chorób - ostrzegał.
Ekofundamentaliści buntują się też przeciw leczeniu farmaceutykami i szczepieniom dzieci. Samoliński mówił, jakie niebezpieczeństwa wiążą się z takim postępowaniem.
-Tę granicę medycyna wyznacza bardzo wyraźnie. Przebiega ona tam, gdzie niewłaściwe zachowania mogą zwiększać ryzyko zachorowania na choroby zakaźne lub powikłań wynikających z korzystania z wielorazowych przedmiotów codziennego użytku - uważa prof. Samoliński.
Zaznaczył, że pokonanie epidemii wielu chorób było zdobyczą ludzkości. Poza swoim światopoglądem należy też brać pod uwagę zdrowie innych. - Z punktu widzenia epidemiologicznego nieszczepienie się jest nieetyczne, nie tylko ze względu na siebie, ale również ze względu na innych. Nie będąc zaszczepieni, stwarzamy ryzyko, że rozpowszechni się choroba. Możemy być zakaźni w stosunku do innych - dodał, choć zgodził się, że Polacy nadużywają antybiotyków. - 80 proc. chorób nie wymaga tego typu leków, lecz dobrej opieki i środków działających objawowo, a choroba ustępuje sama - tłumaczył profesor.
Dzięki zdobyczom cywilizacyjnym mamy wydłużony czas życia. - W stosunku do XVIII, XIX wieku żyjemy dwukrotnie dłużej. Oczywiście, pewne schorzenia w podeszłym wieku muszą się ujawnić - mamy skłonności do nadciśnienia, cukrzycy - niezażywanie leków im zapobiegającym jest niezwykle ryzykowne i skraca życie - stwierdził Samoliński.
- Osoba, która nie rozumie istoty choroby, nie wie, że w przypadku pewnych chorób należy leki stosować - ryzykuje sama; jeśli nie podaje ich dziecku - to według mnie większa zbrodnia.