Tragicznie dla aż 31 osób skończył się ubiegły weekend nad wodą - informuje TVN24 . Od piątku do niedzieli w Polsce utonęło 31 osób, z czego 18 - w niedzielę.
Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji apelował na antenie stacji, by korzystać z wody bezpiecznie.
- Niestety, wiele osób nie potrafi korzystać z wody, wchodzi pod wpływem alkoholu - mówił. Ostrzegał też, że wiele wypadków zakończonych utonięciem zdarza się na dzikich kąpieliskach, które nie są pilnowane przez ratowników czy policję.
Jak mówił niedawno w rozmowie z portalem Gazeta.pl Marcin Burda z sopockiego Centrum Koordynacji Ratownictwa WOPR, w ciągu ostatnich kilkunastu lat liczba utonięć rocznie spadła gigantycznie - z ponad 1,5 tysiąca ludzi do około 450-500 rocznie. W całym 2012 r. ofiar było 436, w 2011 r. - 396. Jednak, jak podkreśla TVN24, w tym roku tylko od początku maja w Polsce utonęło już 306 osób.
Ratownicy podkreślają, że z morzem nie ma żartów. - To nie jezioro - tu są prądy i fale. Jeśli wieje wiatr od morza, to tworzy się tak zwana "cofka", czyli wyrzucona falą woda szybko cofa się w głąb morza - zabierając ze sobą ludzi, którzy nie oparli się fali - tłumaczył nam Marcin Burda.
WOPR-wcom w pracy nie pomagają też ludzka ignorancja i beztroska. Według nich turyści potrafią, gdy zobaczą zakaz kąpieli, po prostu przejść na niestrzeżoną plażę, lekceważą też polecenia ratowników.