Przed sejmowymi wakacjami, posłowie zdecydowali, że nad dwoma projektami zaostrzającymi przepisy wobec najgroźniejszych przestępców, pracować będzie komisja nadzwyczajna. Pierwszy przygotował Jarosław Gowin, kiedy stał na czele resortu sprawiedliwości. Autorką drugiego jest Beata Kempa z Solidarnej Polski.
Rządowi bardzo zależy na zmianie prawa. Premier tydzień temu grzmiał, że "musimy bronić Polaków przed zwyrodnialcami".
Tymi "zwyrodnialcami" ma być ok. 90 osób, głównie skazanych za przestępstwa seksualne i zabójstwa dzieci, którym karę śmierci zamieniono na 25 lat więzienia. To dla nich ma powstać m.in. ośrodek, w którym będą mogli być zamknięci po odsiedzeniu wyroku.
O obu projektach jak najgorszego zdania jest karnistka prof. Monika Płatek. - Moim zdaniem większym zagrożeniem dla nas są dziś pomysły ustawodawcy. Robią nas w konia, odwołując się do naszych emocji, mówiąc że chodzi o ludzi zagrażających dzieciom. A tak nie jest. Tym czasem w obu projektach napisano, że przepisy dotyczą "osób z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób". To już nie chodzi tylko o przestępstwa seksualne. Przecież zagrożenie zdrowia i życia innych osób może się zdarzyć winnych sytuacjach - ostrzegała prawniczka w programie "OFF Czarek" w TOK FM.
Prof. Płatek zwraca uwagę, że w negatywnej ocenie nowych przepisów - co zdarza się wyjątkowo rzadko - zgodni są m.in. Krajowa Rada Sądownicza i Sąd Najwyższy. Projekty krytykują też psychiatrzy.
Prawniczkę zastanawia pomysł utworzenia specjalnego ośrodka. Bo jak przypomniała, w Polsce były już "ośrodki dla recydywistów, które miały pomóc w przystosowaniu się do życia na wolności". - I musieliśmy przyznać, że to nie działa. Że to jest przedłużenie kar, a na dodatek całkowicie nieskuteczne - podkreślała.
Prof. Płatek zaniepokojona jest szczegółowymi przepisami dotyczącymi takich ośrodków. - Jak długo będzie można stosować tam środki bezpośredniego przymusu? "Nie dłużej niż wymaga tego potrzeba" - czytamy. Można przymusowo podawać produkty lecznicze, stosować pałki ręczne, miotacze substancji obezwładniających. Właściwie brakuje tylko psów i środków elektrycznych. Jeżeli w takich ośrodkach zwraca się uwagę głównie na torturowanie ludzi, do zabicia włącznie, gwarantowanie ochrony i pomocy tym, którzy zabijają oraz na trzymanie tego wszystkiego w tajemnicy; to nie da się tego nazwać ośrodkiem pomocy, opieki, leczenia. Ktoś nas roni w konia.
Według karnistki, projekty nowych przepisów pokazują, że "ktoś miał ambicje, żebyśmy nie byli gorsi od Amerykanów". - I też mieli miejsce, w którym każdego bez skrępowania można trzymać i stosować tortury.
Prof. Monika Płatek nie ma wątpliwości, że autorzy projektów to osoby o "wysokim poziomie braku empatii" i nie liczą się ze skutkami nowych regulacji. - Brak empatii, przedmiotowe traktowanie ludzi, brak poczucia winy, wstydu i odpowiedzialności charakteryzuje nie tylko przestępców. Wielu przestępców ma poczucie winy. A wielu polityków, którzy robią bardzo nieprzyjemne rzeczy- nie ma. Te przepisy to całkowite rozmontowanie praw człowieka. Ale nie wiem, czy władzy przypadkiem nie o to chodzi.
Skończą karę i będą mordować dzieci? "Nie ma co straszyć">>