Ameryka tęskni za humanistami? "Nic dziwnego. Produkujemy zbyt wielu inżynierów. A dobry humanista to znakomity kandydat na każde stanowisko"

Przeceniamy nauki ścisłe. Współczesne społeczeństwo potrzebuje humanistów - wskazuje w raporcie dla Kongresu USA Amerykańska Akademia Sztuk i Nauk. - W Ameryce humanistyka jest bardzo ważna. Widocznie i oni uznali, że za mało - przyznaje w rozmowie z Tokfm.pl prof. Marcin Król, historyk idei. Jego zdaniem to w Europie "dochodzi do horrendów". - Dziś jest szał na inżynierów i lekarzy, ale za chwilę będzie nadprodukcja - zaznacza.

Amerykańska Akademia Sztuk i Nauk przygotowała na zlecenie Kongresu raport na temat nauk humanistycznych i społecznych . W publikacji zatytułowanej "The Heart of the Matter" ("Sedno rzeczy") autorzy związani m.in. z prestiżowym Duke University wskazują, że obowiązujący tam model kształcenia jest zbyt praktyczny.

Państwo i gospodarka potrzebują humanistów

Eksperci podkreślają, że zaniedbywanie kierunków humanistycznych może fatalnie odbić się na pozycji Stanów Zjednoczonych jako mocarstwa militarnego i gospodarczego. Przypominają, że państwo potrzebuje specjalistów do spraw bezpieczeństwa i dyplomatów, którzy rozumieć będą kulturowe odmienności, z czym często problemy mieli nie tylko szeregowi żołnierze podczas zagranicznych misji.

Podkreślają także, że "współczesna gospodarka wymaga elastyczności, ale i dociekliwości, spostrzegawczości, umiejętności analizy i wiązania faktów". A aż trzy czwarte amerykańskich pracodawców chce, aby szkoły położyły większy nacisk na umiejętność krytycznego myślenia, rozwiązywania konkretnych problemów, ale też zdolności komunikacyjne. Te rozwijane są właśnie na studiach humanistycznych. Wreszcie budowa społeczeństwa obywatelskiego wymaga znajomości historii i szerszej wiedzy, której nie posiada absolwent typowego amerykańskiego college'u. Studia humanistyczne mogą też pomóc w asymilacji imigrantów, którzy choć mogą być świetnymi informatykami, to nie znając amerykańskiej kultury, są przy tym miernymi obywatelami.

"Wnioski Amerykanów są co najmniej zastanawiające"

"Wnioski, do których dochodzą Amerykanie po ponadpółwiecznym forsowaniu 'professional education', są co najmniej zastanawiające, zwłaszcza w czasach, gdy nasi niestrudzeni reformatorzy edukacji coraz bardziej zdecydowanie pchają nasze dzieci na tory kształcenia zawodowego i specjalizacji" - komentuje w "Rzeczpospolitej" Jarosław Giziński . I podkreśla, że apel o docenianie humanistów to już nie tylko pusty slogan.

"We Francji absolwentów filozofii zaczęły zatrudniać zarządy dużych sieci handlowych, choć nie potrafili analizować planów marketingowych. Okazuje się jednak, że wnieśli nieszablonowe, odległe od korporacyjnej rutyny myślenie i w znacznie lepszym stopniu od ich kolegów potrafili wyczuć postawy i reakcje klientów. W Wielkiej Brytanii absolwenci historii sztuki zapraszani byli do współpracy przy planach architektonicznych miast, w Niemczech można ich spotkać w biurach projektowych koncernów samochodowych" - wyjaśnia publicysta.

"W Europie dochodzi do horrendów"

Prof. Marcin Król, historyk idei i publicysta, od lat walczy o to, by nie zaniedbywać humanistów. Dlatego wnioski amerykańskich ekspertów go nie dziwią. - Zaskakuje mnie to, że w Ameryce dobre uniwersytety nastawione były dotąd na przekonanie, że humanistyka jest bardzo ważna - tłumaczy w rozmowie z Tokfm.pl. - Widocznie i oni mają poczucie, że są za mało doceniane. Choć i tak bardziej niż w Europie, gdzie dochodzi do horrendów - dodaje.

Bo to właśnie Unia Europejska promuje - zdaniem prof. Króla - kierunki ścisłe, doprowadzając do absurdów. - Granty są dla zespołów, także w humanistyce. A jak piszę książkę, to piszę ją sam - podkreśla filozof. - Leszek Kołakowski, Andrzej Walicki czy Charles Taylor nie pracowali w grupie. Jak się takich ludzi nie wspiera, to jest kiepsko - zaznacza.

"Norwesko-macedońsko-portugalski projekt badania recepcji Hamleta w Zairze"

Dlatego marnie opłacani humaniści starają się, jak mogą, by dostać grant. Prof. Król wspomina, że przez pewien czas był członkiem przyznającej naukowe dotacje European Research Council. - Naukowcy musieli wymyślać pokrętne projekty, aby zyskać aprobatę grantodawcy. Spotkałem się z norwesko-macedońsko-portugalskim projektem badania recepcji Hamleta w Zairze. To absurdalne - ubolewa filozof.

Unijną politykę nadgorliwie wprowadza też Słowacja . Tak drastycznie obniżyła ilość studentów na kierunkach humanistycznych, że chcący studiować filozofię, historię a nawet prawo, wyjeżdżają do Czech. W ojczyźnie uznano ich za niepotrzebnych.

"Humaniści są znakomitymi kandydatami na każde stanowisko"

- Dziś inwestujemy w politechniki, jest szał na inżynierów i lekarzy, ale za chwilę będzie nadprodukcja. Z czysto praktycznego punktu widzenia humaniści, jeżeli są dobrzy, są znakomitymi kandydatami na każde stanowisko - zaznacza prof. Król. - Wszyscy moi magistranci znajdują pracę. W Polsce panuje straszne zakłamanie, że młodzież nie może znaleźć pracy. Otóż młodzież po dobrym uniwersytecie, po humanistyce znajduje pracę z łatwością. Nie znam moich absolwentów, którzy szukaliby pracy. To ich szukają, chociaż oni są historykami idei, socjologami - tłumaczy nasz rozmówca.

Rzecz jednak w tym, że nie potrzebujemy humanistów, ale dobrych humanistów. Prof. Król przyznaje, że widział prace studentek zaocznej polonistyki z Siedlec. - Skandaliczny poziom. Nie chcę Siedlec poniżać, bo pewnie na innych uniwersytetach jest podobnie. Oczywiście, że taka osoba nie ma żadnych szans na rynku pracy i w najlepszym razie dzięki stosunkom zostanie bibliotekarką w gminnym ośrodku kultury - mówi profesor. Jednak i w Stanach Zjednoczonych działają nieznane szerzej uczelnie, po których można pracować co najwyżej u dilera samochodowego. - To normalne. Ale muszą też być naprawdę dobre uniwersytety - zaznacza filozof. A nawet na renomowanych polskich uczelniach jakość nauczania często spada.

Humanista i ścisłowiec? Przeżytek

Podział na nauki ścisłe i humanistyczne staje się jednak przeżytkiem. W epoce big data niezbędne jest łączenie różnych dziedzin nauki. - W przypadku wybitnych osób to oczywiste - mówi prof. Król, przytaczając założycieli Google. I mówi o znajomym informatyku, który choć posługuje się metodami właściwymi dla ścisłowca, projektując nowe rozwiązania często wykracza poza swoją dziedzinę. - On myśli o społeczeństwie - zaznacza filozof. I tego rodzaju myślenie będzie niedługo niezbędne.

Więcej o: