Według dziennika Francisco Jose Garzón został przesłuchany w niedzielę wieczorem po wyjściu ze szpitala, gdzie przebywał z obrażeniami głowy i złamaniem kilku żeber. Maszynista, który doprowadził do wypadku, ma zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci 79 osób. Pytany przez prokuratora zaprzeczył, że przed wyruszeniem w trasę pił alkohol. Zapewniał także, że podczas jazdy nie korzystał z Facebooka ani nie przeglądał internetu.
Znajdujący się w kabinie iPad miał mu służyć jedynie do sprawdzania planu trasy i rozkładu jazdy. Według dziennikarzy prokurator zapytał maszynistę, co myślał, wjeżdżając do tunelu tuż przed początkiem feralnego łuku.
Pociąg już wtedy powinien zwalniać, a mknął z prędkością 190 km/h. - Nie wiem. Nie jestem na tyle szalony, by nie hamować. Gdybym tylko... to piętno, które będę nosił całe życie, jest straszne - odpowiadał.
Prokurator kontrował, że maszynista jechał z niebezpieczną prędkością przez cztery kilometry. Powinien zorientować się, że pociąg zbliża się do łuku z nieodpowiednią prędkością. - Cztery kilometry podczas jazdy z prędkością 200 km/h mijają bardzo szybko - odpowiedział maszynista.
Do katastrofy doszło w środę wieczorem na niebezpiecznym zakręcie kilka kilometrów przed Santiago de Compostela. Władze przypuszczają, że przyczyną tragedii była nadmierna prędkość, jaką rozwinął jadący z Madrytu pociąg na odcinku, gdzie obowiązywało ograniczenie do 80 km/h. 52-letni maszynista pociągu jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Był to najtragiczniejszy wypadek kolejowy w Hiszpanii od 1944 r.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!