- Nie twierdzę, że pomyśleliśmy o wszystkim i wiemy, że proces będzie kłopotliwy. Ale będziemy walczyć z tymi problemami i ustalimy, co jesteśmy w stanie zrobić, a czego nie - powiedział Cameron na konferencji prasowej. Prawo, które chce wprowadzić premier Wielkiej Brytanii , ma chronić dzieci przed dostępem do twardej pornografii. Jak donosi "The Independent", każde gospodarstwo domowe mające dostęp do sieci będzie musiało zadeklarować, czy chce blokować u siebie takie treści. Zabezpieczenie ma być "nie do złamania przez dzieci", a do jego uruchomienia ma wystarczyć jedno kliknięcie.
- Mówienie, że pornografia "zatruwa umysły młodych ludzi" to spore nadużycie - skomentował Daniel Foster, założyciel firmy hostingowej 34SP. Przypomniał też, że Cameron krytykował poprzedni rząd za prowadzenie "polityki państwa opiekuńczego". - W takiej sytuacji, chęć wprowadzenia odgórnej kontroli internetu trąci hipokryzją. Istnieje bardzo wiele programów, które umożliwiają ludziom blokowanie pornografii w domu. Niepotrzebna jest do tego interwencja rządu - skwitował.
Pomysłu premiera obawiają się też grupy zajmujące się edukacją seksualną. Ich zdaniem, system może blokować strony poświęcone seksualności, które nie mają absolutnie nic wspólnego z pornografią.
Dr Paul Berlan z wydziału prawa Uniwersytetu Anglii Wschodniej obawia się, że nowe prawo może spowodować więcej szkody niż pożytku. - Tego typu plany walki z pedofilią są wartościowe, ale ich skuteczność jest wątpliwa. Przestępcy zawsze znajdą sposób, aby je obejść. Zdjęcia nadal będą istnieć. My będziemy za to udawać, że rozwiązaliśmy jakiś problem, jednocześnie tworząc aparat cenzury i listę podejrzanych. Jestem przekonany, że to nie jest dobry pomysł - skwitował.
Chcesz wiedzieć więcej o zakazie pornografii forsowanym przez Camerona? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Powiadomimy cię o najważniejszych wydarzeniach!