Druga rocznica masakry na wyspie Utoya. Polak, który przeżył atak, napisał książkę [FRAGMENTY]

- ?Rozległ się huk. Tym razem dużo głośniejszy, jakby dochodził z drugiej strony lasku. Zaledwie pięć metrów dalej ujrzałem dziewczynę biegnącą w moją stronę leśną drogą. Dwa kolejne, donośne uderzenia. Padła w przód i została na ziemi. Kątem oka dostrzegłem, jak obok niej upada jakiś chłopak. Cofałem się ścieżką wydeptaną w błotnistej trawie, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy? - pisze w swojej przejmującej książce Adrian Pracoń, Polak, którego postrzelił Anders Breivik.

Pracoń przeżył, bo - według napastnika - "wyglądał konserwatywnie". Dokładnie dwa lata temu w Oslo wybuchła pierwsza bomba. Po kilku godzinach na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki Partii Pracy, Anders Breivik zabił 69 osób.

"Udawałem martwego. Dlatego przeżyłem" [RELACJE ŚWIADKÓW] >>>

Pochodzący z Polski Pracoń napisał książkę o wydarzeniach z 22 lipca 2011 roku. Publikacja wzbudziła kontrowersje z powodu wykorzystania relacji ofiar bez zgody ich rodzin. Wydana w Norwegii książka "Hjertet mot steinen" (w wolnym tłumaczeniu "Serce o kamień", polski tytuł "Masakra na wyspie Utoya"), została wycofana ze sprzedaży. Stało się tak po interwencji bliskich zastrzelonych przez Breivika ofiar, których wypowiedzi zostały bezprawnie zacytowane w publikacji.

Wydawnictwo Cappelen Damm w maju ponownie wydało książkę z usuniętymi kontrowersyjnymi fragmentami. W nowej wersji nie ma już m.in. budzącej zastrzeżenia relacji ostatniej rozmowy telefonicznej z ojcem zastrzelonego przez Breivika 15-letniego Eivinda Hovdena. - Książka powstała, aby zrozumieć, co się stało. Nie wiem, czy osiągnąłem ten cel - napisał Adrian Pracoń. Wywiad z autorem książki "Masakra na wyspie Utoya" opublikujemy jutro.

"Stanął nad nią. Oddał dwa kolejne strzały"

- "Może już zauważył dziewczynę w szarych dresowych spodniach. Nie wiedziała, co właśnie się stało, bo szła prosto w jego stronę. A on kroczył jej na spotkanie. Gdy znalazła się zaledwie metr od niego, prawą ręką wyciągnął pistolet, który wycelował prosto w nią. Wycofała się, ale było za późno. Strzelił trzy razy w jej tułów.

Wtedy stanął nad nią, krótko się jej przyjrzał, po czym oddał dwa kolejne strzały. Za każdym trafieniem jej kończyny drgały konwulsyjnie" - opisuje pierwsze spotkanie z Breivikiem Pracoń. "W tym samym momencie wszyscy wokół mnie rozbiegli się w panice. Instynktownie ruszyłem za nimi".

"Wszędzie dookoła piszczały i brzęczały telefony. Połączenia, których nigdy nie odebrano, i wiadomości, których nie przeczytano. Za każdym z tych dźwięków kryli się ojcowie, matki, przyjaciele. O osiemnastej sześć zaktualizowałem status na Facebooku. Słowa przyszły same, lecz zdrętwiałe z zimna palce nie zdołały poprawnie złożyć liter: Strzlaina na Utoya. Jstem tu i kocham was wszytkich".

Autor był przekonany, że to będzie jego ostatni przekaz dla świata. "Dziewczyna w samym staniku i spodniach wbiegła do wody. Rozglądała się na boki, jakby szukała ostatniej drogi ucieczki. Ale nie miała dokąd biec. Za nią stał morderca. Przed nią rozciągała się tylko woda. Błaganie. Stłumiony krzyk. Wówczas rozległ się huk. Zrobiła krok w przód. Znowu huk. Druga dziura tuż obok pierwszej. Padła przed siebie w wodę, jakby chciała rzucić się wpław. A kiedy tak leżała z twarzą w dół, strzelił do niej jeszcze raz. Zamknąłem oczy, lecz było już za późno" - opisuje w swojej książce.

"Leżałem, czekając na następny strzał. Jednak nie nadszedł"

- "Kurtka przeciwdeszczowa zakrywała mi głowę do połowy, więc mogłem coś zobaczyć. Jego buty. Znajdowały się tuż przy mojej twarzy. Kopał martwe ciała leżące wokół mnie. Jakby chciał sprawdzić, czy ktoś jeszcze żyje. Znów zacisnąłem powieki.

Pisk w uchu narastał. Był tak głośny, że mógłbym przysiąc, iż on też go słyszy. Cicho - pomyślałem. Proszę, bądź cicho. Ale nie mogłem pozbyć się tego dźwięku. Wstrzymałem oddech. Ustało drżenie, które przez ostatnią godzinę przelewało się przez moje ciało. Poczułem słabe ciepło tuż przy uchu. Ciepło lufy karabinu. Moje serce biło o kamień. Wtedy pociągnął za spust.

W fali ucisku, która zalała mnie zaraz potem, miałem wrażenie, jakby eksplodowała cała moja głowa. Zupełnie zanikł słuch w lewym uchu. Jednak samej kuli prawie w ogóle nie poczułem. Jak gdyby ktoś pstryknął mnie w ramię. Leżałem nieruchomo, czekając na następny strzał. Jednak on nie nadszedł. Gdy otworzyłem oczy, ujrzałem, jak odchodzi po kamieniach wzdłuż brzegu w stronę głównego budynku. Później wkroczył na ścieżkę prowadzącą w lewo do świetlicy i zniknął".

Masakra na wyspie Utoya

22 lipca 2011 r. 32-letni wówczas Norweg Anders Breivik, prawicowiec o rasistowskich poglądach, zdetonował bombę w pobliżu rządowego budynku w Oslo, zabijając 8 osób, a następnie wymordował 69 osób na wyspie Utoya, gdzie odbywał się zjazd młodzieżówki rządzącej w Norwegii Partii Pracy. Tłumaczył swoje działania obawą przed wielokulturowością oraz islamizacją Europy. Został skazany na co najmniej 21 lat więzienia, kara może być przedłużana. To maksymalny możliwy wyrok przewidziany w norweskim prawie.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!

Więcej o: