Prezydent podczas niedzielnych uroczystości w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej, które odbyły się m.in. w Łucku, został rzucony jajkiem. Do incydentu doszło, kiedy Komorowski opuszczał katedrę, w której odbywała się msza w intencji ofiar rzezi wołyńskiej.
W materiale pokazanym przez TVN 24 widać, jak młody mężczyzna rozbija jajko na marynarce prezydenta. Po chwili zostaje obezwładniony przez funkcjonariuszy BOR. Zatrzymanemu 21-latkowi za czyn o charakterze chuligańskim grożą trzy lata więzienia.
Zdarzenie w Łucku poruszyło prof. Myrosława Marynowycza z UKU we Lwowie. Postanowił on napisać do Komorowskiego list: "Incydent (...) poruszył serce nie tylko moje, lecz wszystkich ludzi, dla których wartością są cywilizowane relacje pomiędzy narodem ukraińskim a polskim" - pisze profesor.
I zaznacza: "Celowano w Pana, Szanowny Panie Prezydencie, lecz trafiono w nas. Panu, stojącemu w niewzruszonej pozie, wystarczyło zdjęcie marynarki, by zakończyć incydent. Dla nas, obywateli tego państwa, pozbycie się brudu naszych problemów zajmie zdecydowanie więcej czasu. Proszę wybaczyć, że część brudu dotknęła również Pana".
I dalej: "Mam świadomość, podobnie jak wielu moich współobywateli, że ktoś pociągał za sznurki, by doszło do tego incydentu. Stawka tej zakulisowej gry jest bardzo wysoka i komuś puściły nerwy". Zdaniem prof. Marynowycza atak na Komorowskiego świadczy o tym, że jego "działania na rzecz otwarcia perspektywy europejskiej dla Ukrainy są prawidłowe". "W przeciwnym razie osoby, które Pana zaatakowały, zignorowałyby Pańską wizytę" - zaznacza prorektor UKU we Lwowie.
Na koniec profesor dziękuje polskiemu prezydentowi za wizytę i dodaje: "I jeszcze raz proszę o wybaczenie".
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!