Europoseł PiS twierdzi, że Enej nawiązuje nazwą do Petro Olijnyka, ukraińskiego wojskowego, członka OUN, pułkownika UPA, który w 1943 r. kierował mordami ludności polskiej na Wołyniu. Według świadków Enej był znany z bezwzględności i okrucieństwa; m.in. odrąbywał głowy swoim ofiarom. - To jest tak, jakby w Izraelu nazwać jakiś zespół doktor Mengele - przekonuje europoseł PiS w rozmowie z portalem Gazeta.pl.
Sprawa zaczęła się od serwisu wPolityce.pl. "O, myślę sobie, to w polskich stacjach radiowych, należących m.in. do Niemców, takie teraz wiatry. Dwóch Ukraińców tworzy w Polsce zespół i nadaje mu nazwę będącą pseudonimem ukraińskiego zbrodniarza, a cała Polska tańczy w rytm tej muzyki?" - irytował się Witold Gadowski, niegdyś reporter TVN i TVP, dzisiaj prawicowy publicysta.
Enej został założony w 2002 r. w Olsztynie, przez braci Piotra i Pawła Sołoduchów. Ze względu na korzenie części składu grupa inspiruje się kulturą ukraińską. W 2011 r. Enej wygrał program "Must Be the Music". Od tego czasu jest gwiazdą największych stacji radiowych i festiwali muzycznych.
Historię pokazały w sobotę "Fakty TVN". - Kiedy zakładałem ten zespół, miałem 14 lat. Słowo "Enej" po prostu dobrze się wówczas kojarzyło. Nie miałem świadomości tej postaci, wiedziałem, że był to bohater książki - opowiada wokalista Eneja Piotr Sołoducha. Chodzi o bardzo popularną na Ukrainie "Eneidę" Iwana Kotlarewskiego. Książka napisana została ponad 200 lat temu i nie ma żadnego związku między nią a zbrodniarzem z UPA. Od lat "Eneida" jest obowiązkową lekturą szkolną, czytaną właśnie przez 12-14-latków.
"Przecież to gadanie o prymitywnej, mało znanej, ukraińskiej "Eneidzie" jest funta kłaków niewarte. Gówniarze muszą mieć niezły ubaw, patrząc na tłumy podrygujących w takt ich muzyki Polaków" - pisze Gadowski.
Podobnie uważa europoseł PiS, który mówi, że tłumaczenie założycieli zespołu do niego nie przemawia. - Na Ukrainie tak by mógł się nazywać zespół muzyczny, ale w Polsce nie może. W Polsce nazwa Enej wywołuje ciarki u tych, którzy jeszcze żyją i pamiętają te zbrodnie popełnione przez tego krwawego oprawcę - mówi.
- Trzeba mieć wyczucie, gdzie się takiej nazwy używa. Uważam, że powinni zmienić nazwę i nadal ładnie śpiewać - kwituje.
Chcesz dowiadywać się o podobnych historiach? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!