"Ks. Wojciech nie ma jurysdykcji. W jego interesie byłoby podporządkowanie się dekretowi"

Ks. Wojciech Lemański powinien odejść z parafii - uważa ks. Grzegorz Michalczyk, duszpasterz środowisk twórczych z Warszawy. - Ksiądz powołuje się na kanon 1353, który mówi, że apelacja ma skutek zawieszający. Ale to nie dotyczy dekretów administracyjnych. W jego interesie byłoby, gdyby się podporządkował - uważa gość TOK FM, kolega ks. Lemańskiego z seminarium.

Administrator mianowany przez Kurię Warszawsko-Praską przybył do parafii w Jasienicy. Ale parafianie i ks. Wojciech Lemański nie wpuścili go do budynku parafii.

Zgodnie z dekretem wydanym przez abp. Henryka Hosera, ks. Lemański powinien opuścić parafię do 21 w niedzielę. Broniony przez parafian ksiądz zapowiedział, że nie podporządkuje się woli arcybiskupa. Bo złożył odwołanie od dekretu. - Jeśli składamy rekurs, zgodnie z kanonem 1353, dekret przestaje działać do czasu uprawomocnienia tej decyzji. A więc mamy prawo postępować, tak jakby tego dekretu nie było - tłumaczył w niedzielę.

Błędna interpretacja

Z taką interpretacją nie zgadza się duszpasterz środowisk twórczych z Warszawy ks. Grzegorz Michalczyk. Jak tłumaczył w "Poranku Radia TOK FM", kanonu, na który powołuje się ks. Lemański, nie można zastosować w jego sprawie. - Kanon 1353 rzeczywiście mówi, że apelacja lub rekurs mają skutek zawieszający. Ale ten kanon dotyczy wyroków sądowych i dekretów wymierzających karę, a nie dekretów administracyjnych. A ks. Lemański otrzymał dekret administracyjny. W takim wypadku Kodeks prawa kanonicznego mówi, że odwołany proboszcz powinien się powstrzymać od zadań proboszcza. Ksiądz Wojciech nie ma jurysdykcji.

Obirek: Wielu księży uważa, że żarty z Żydów to część towarzyskiej rozmowy >>>

A to, jak tłumaczył ks. Michalczyk, ma wymierne i poważne skutki. - Gdyby np. pobłogosławił małżeństwo, to jest ono nieważnie pobłogosławione, nieważnie zawarte. Ks. Lemański przestał być proboszczem wczoraj o 21 - stwierdził gość TOK FM, który studiował razem z Wojciechem Lemańskim w seminarium.

"Odprawiałem niedawno mszę w jego intencji"

Ks. Michalczyk nie kryje, że ma wiele szacunku i uznania dla dokonań swojego kolegi z seminarium. Jak przypomniał, obaj zasiadają w Radzie Chrześcijan i Żydów. Ale ma też sporo wątpliwości na temat działań księdza Lemańskiego.

- Odprawiałem niedawno mszę w jego intencji o rozwiązanie zgodnie z wolną bożą. Obecna była też grupa parafian z Jasienicy. Powiedziałem im: "Jeśli taki dekret się pojawi, zróbcie wszystko, żeby obyło się bez konfrontacji. Przyjmijcie administratora. Bo to będzie świadczyło o tym, że proboszcz was wychował jako odpowiedzialny Kościół" - mówił duszpasterz środowisk twórczych w Warszawie.

"Nagle abp zapytał: Niech ksiądz powie, czy jest obrzezany, czy należy do tego narodu?" >>>

Najwięcej jego wątpliwości budzi forma, w jakiej ks. Lemański wyrażał swoje poglądy. - Miałem problem z czytaniem jego bloga. Nie odpowiada mi forma i coraz bardziej radykalne podszczypywanie skonfliktowanych z nim ludzi. Ale kibicuję mu z całego serca. Robił genialne rzeczy. Jego miejsce jest w Kościele. On może jeszcze wiele dobrego robić - przekonywał gość TOK FM.

Najbardziej szkodzą gorliwi obrońcy...

Zdaniem ks. Grzegorza Michalczyka w całej sprawie negatywną rolę odgrywają... obrońcy Wojciecha Lemańskiego. - Przeszkadza mi przeciwstawianie go arcybiskupowi. I powiem bez ogródek, walenie w arcybiskupa casusem księdza Wojciecha. To jest forma wykorzystywania sytuacji. Jeśli ludzie na jego blogu piszą, że w ramach poparcia dokonają apostazji, to mój Boże... Ma nadzieję, że ksiądz napisze do nich: "Nie występujcie, to nasz Kościół".

Więcej o: