''Droga od "ikony Jezusa" do "skandalistki-tenisistki" jest zadziwiająco krótka"

Agnieszka Radwańska na własnej skórze przekonuje się, że droga od "ikony Jezusa" do "skandalistki-tenisistki" jest zadziwiająco krótka - pisze Jarosław Makowski z Instytutu Obywatelskiego.

Agnieszka Radwańska, która zachęcała do odważnego wyznawania wiary chrześcijańskiej i w promocyjnym filmie układała z piłek tenisowych napis "Jezus", została wykluczona z grona ambasadorów akcji "Nie wstydzę się Jezusa" . Powodem jest udział tenisistki w "rozbieranej" sesji zdjęciowej dla miesięcznika "ESPN".

- Nagość działa na Kościół tak jak czerwona płachta na byka. Tę zasadę doskonale potwierdza oburzenie licznego grona katolików i księży, którzy - gdy zobaczyli kawałek uda Agnieszki Radwańskiej w sesji zdjęciowej promującej zdrowie dla miesięcznika "ESPN" - gremialnie orzekli: "nie godzi się!"" - pisze Makowski na swoim blogu . "Czołowa polska tenisistka doświadcza dziś tego, co czuje człowiek, gdy jest publicznie piętnowany - w tym przypadku przez dotychczasowych religijnych druhów (i druhny). Kiedy jest się wykluczonym ze wspólnoty prawych i czystych. Kiedy mu się wypomina, przykładowo, że narodził się metodą in vitro. Itd." - dodaje filozof i teolog.

" Kościół, a dokładniej jego przedstawiciele zarówno w krawatach, jak i koloratkach unoszą się z oburzenia, gdy widzą kawałek nagiej piersi, ale ze stoickim spokojem potrafią przechodzić obok głodujących dzieci. To właśnie z tego powodu ostatnio papież Franciszek mówił, że jest skandalem widok księdza w najnowszym modelu auta, gdy tyle dzieci chodzi głodnych" - podkreśla Makowski. "Ci księża i katolicy, którzy z takim żarem oburzają się na Radwańską, powinni zabrać się za lekturę tak przecież przesiąkniętych erotyzmem tekstów Pieśni nad Pieśniami lub niektórych Psalmów. Albo i nie, lepiej niech nie czytają, bo potem publicznie zaczną palić Biblię mówiąc, że za dużo w niej erotyzmu, a za mało godności" - dodaje.

Więcej o: