Tochman: W Rwandzie byli księża, którzy mordowali i gwałcili. Czas się przyznać

Zainteresowanie osobą abp. Henryka Hosera sprawiło, że wróciła sprawa jego wieloletniego pobytu w Rwandzie. I milczenia w kwestii udziału Kościoła Katolickiego w tamtejszym ludobójstwie. - Wśród katolickich duchownych byli tacy, którzy pomagali, chronili i ginęli ze swoimi parafianami. Ale byli też tacy, którzy mordowali i gwałcili. Czas się przyznać - mówi w Radiu TOK FM Wojciech Tochman, autor reportażu z Rwandy.

Sylwetka arcybiskupa Henryka Hosera w "Newsweeku" sprawiła, że powróciła kwestia bierności Kościoła Katolickiego w czasie ludobójstwa w Rwandzie. Abp Hoser od 1975 r. przebywał jako misjonarz w Rwandzie. Był tam do 1996 r., z kilkumiesięczną przerwą w trakcie ludobójstwa. Po masakrze, podczas nieobecności nuncjusza, został Wizytatorem Apostolskim na Rwandę.

W masakrze Rwandyjczyków z grupy Tutsi dokonanej przez ekstremistów Hutu w 1994 r., zginęło, zależnie od szacunków, od 800 tys. do ponad 1 mln ludzi. W wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej abp Hoser prawdopodobnie po raz pierwszy publicznie odniósł się do kwestii swojego pobytu w Rwandzie i roli Kościoła w ludobójstwie.

Ekspertka po wywiadzie Hosera: On znał się z tymi, którzy dokonali mordu w Rwandzie >>>

W 2010 r. Wojciech Tochman napisał poświęcony wydarzeniom w Rwandzie reportaż "Dzisiaj narysujemy śmierć". Ważnym wątkiem była kwestia bierności, a nawet współudziału Kościoła katolickiego w ludobójstwie. Pisząc książkę, Tochman chciał o to zapytać abp. Hosera. - Zostałem przyjęty na audiencji, zadałem kilka istotnych pytań i pan Hoser odpowiadał sprytnie, tak, żebym nie mógł niczego zacytować. W slangu dziennikarskim nazywamy to bełkotem. Wiele słów, ale nie ma jak zacytować tego w tekście - opowiadał Tochman, który był gościem Cezarego Łasiczki w audycji "OFF Czarek" w Radiu TOK FM. - W tym przypadku najwłaściwszym słowem przed nazwiskiem Hoser jest "pan" - zastrzegł Tochman.

Na koniec rozmowy, jak relacjonował Tochman, abp Hoser poprosił, by nie cytować go w książce. - Przez trzy lata na pytania o współudział Kościoła katolickiego w ludobójstwie rwandyjskim nikt ze strony kościelnej nie odpowiedział - podkreślił reportażysta. I dodał, że trzeba było konfliktu z ks. Wojciechem Lemańskim, by media nagłośniły tę kwestię.

- Czy możemy zapytać pana Hosera, dlaczego wyjechał z Rwandy na kilka miesięcy przed ludobójstwem i powrócił tam w sierpniu 1994, kiedy maczety były jeszcze ciepłe, a ziemia uginała się od trupów? Uważam, że mamy prawo oczekiwać odpowiedzi - mówił Tochman. - Na stronach archidiecezji ten moment wyjazdu nie jest zachowany. Jest napisane, że pracował w Rwandzie od 1975 do 1996 - podkreślał dziennikarz.

"Trudno mi sobie wyobrazić, że Watykan o tym nie wiedział"

W wywiadzie dla KAI abp Hoser utrzymuje , że to Kościół był poszkodowanym w ludobójstwie. - Ludobójstwo rozpoczęło się z 6 na 7 kwietnia 1994 na ulicach stołecznej Kigali - wyjaśniał Tochman. - Wszyscy wiedzieli od wielu lat, że ludobójstwo się zbliża. W komitecie centralnym jedynie słusznej rwandyjskiej partii zasiadał arcybiskup Kigali, który był też prywatnym doradcą prezydenta Habyarimana, który zginął w katastrofie lotniczej. Kościół dobrze wiedział, że rząd Rwandy sprowadza z Chin kilkaset tysięcy nowych, błyszczących maczet. Wiedział, że szkolone są bojówki. Trudno mi sobie wyobrazić, że nie wiedział o tym Watykan - podkreślił reportażysta.

- Postawa Jana Pawła II była w tej sprawie zawstydzająca - zaznaczył Tochman. Tłumaczył, że papież miał w Rwandzie ogromny autorytet. Ludzie często szukali schronienia w kościołach. Bezskutecznie. Dziś w Rwandzie uważa się, że ofiary ludobójstwa zostały porzucone przez Stolicę Apostolską. - Dlaczego przez tyle tygodni papież nie powiedział: nie zabijajcie, przestańcie. Co go to kosztowało? Ludzie na to tam czekali - mówił Tochman. - Możemy powiedzieć, że ludobójców by to nie powstrzymało. Nie byłbym o tym przekonany - stwierdził.

"Hoser powiedział, że księża uczestniczący w ludobójstwie są w Europie"

Po wydaniu książki, "Tygodnik Powszechny" dostał listy od pallotynów, którzy podważali wiarygodność opisów zachowania katolickich duchownych w obliczu ludobójstwa. Ks. Adam Boniecki zdecydował się przeprowadzić z Tochmanem wywiad . - Boniecki na pytanie, jak Kościół się zachował wobec masakry, powiedział, że Kościół faworyzował Hutu. Faworyzował większość, która dokonała ludobójstwa - opowiadał Tochman.

Wyjaśniał, że "jedyny konkret" w rozmowie z abp. Hoserem dotyczył ukrywania przez Watykan duchownych ludobójców, którzy zostali ewakuowani z Rwandy. - Hoser powiedział, że oni są w parafiach europejskich, ale przecież nikt im nie udowodnił udziału. Czy pan Hoser uważa, że od wydawania wyroków są biskupi i hierarchia? Z tego co wiem, od wyroków jest sąd - zauważył reportażysta.

Co nie znaczy, że wszyscy księża uniknęli kary. Tochman przyznał, że wedle jego wiedzy osądzono dotychczas 20 duchownych, którzy współuczestniczyli w masakrze. - Jest słynna sprawa jednego z księży. Sam przyjechał z Europy i oddał się Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości. Dostał 15 lat za to, że kiedy Tutsi schowali się w kościelnej dzwonnicy, zamknął ją i zawołał Hutu z buldożerami. Pogrzebał w ten sposób 2 tys. osób - opowiadał Tochman. Zamykanie ludzi w świątyniach i palenie ich żywcem było wówczas w Rwandzie powszechną praktyką.

"Kościół w Rwandzie istnieje dzięki szatanowi"

Nawet po upływie niemal 20 lat w Rwandzie nie ma mowy o przebaczeniu. Trudno znaleźć tam rodzinę Hutu, w której nie byłoby mordercy i członka Tutsi, który nie straciłby bliskiego. Jak mówi Tochman, z kwestią winy Kościół poradził sobie w specyficzny sposób. - Albo się o tym nie mówi, albo wmawia się ludziom, że to nie oni zabijali. Zabijał szatan - mówił reportażysta. - Mieszkał w tobie szatan i dlatego poszedłeś zabić. Szatan jest jedynym winowajcą tego, co tam się stało. To świetna wymówka na to, jacy jesteśmy i co zrobiliśmy swoim braciom - opowiadał Tochman.

- Kościół w Rwandzie właściwie istnieje dzięki szatanowi. Tam się odbywa przedziwny kult szatana - mówił Tochman, podkreślając ogromne zagęszczenie egzorcystów w Rwandzie. Zdaniem reportażysty nieprzypadkowe jest zaproszenie do Polski przez abp. Hosera o. Bashobory, kontrowersyjnego charyzmatyka, egzorcysty i uzdrowiciela. - To ślad tamtej rzeczywistości - zauważył Tochman.

"Ofiary nie będą rozumiały, dlaczego Jan Paweł II zostanie kanonizowany"

- Dlaczego jednak odpowiedzi na pytania zadane abp. Hoserowi są tak ważne? - pytał Łasiczka. - Ci, którzy przeżyli ludobójstwo, stracili matki, dzieci, bliskich, nie będą rozumieli, dlaczego Jan Paweł II zostanie kanonizowany - podkreślił Tochman. - Zanim im się to wyjaśni, należy kilka rzeczy zrobić wcześniej. Należy powiedzieć, że wśród katolickich duchownych byli tacy, którzy pomagali, chronili i ginęli ze swoimi parafianami. Ale byli też tacy, którzy mordowali i gwałcili. Czas się przyznać - powiedział Tochman.

Więcej o: