Jutro Zbigniew Przesmycki, szef Kolegium Sędziów PZPN, przedstawi zarządowi związku listę sędziów na przyszły sezon. W grupie "top amator", która uprawnia do sędziowania nawet w ekstraklasie, nie znalazł się Rafał Greń, syn podkarpackiego barona PZPN Kazimierza Grenia. - To degradacja - mówił w Radiu TOK FM Przesmycki. - Prezes Greń ma duże pretensje ze względu na to, że syn nie znalazł właściwego uznania - przyznał działacz PZPN. I dodał: - Stwierdził, że niszczę jego syna. Coś się za tym kryje.
- Kazimierz Greń, według wiedzy rozpowszechnionej w PZPN, posunął się do gróźb wobec pana - mówił prowadzący audycję Przemysław Iwańczyk. - Jeżeli pan to wie, nie będę tego dementował - stwierdził Przesmycki, zastrzegając, że nie chce rozwijać sprawy. Później jednak dodał, że nie tylko jego spotkały nieprzyjemności. - Członkowie zarządu dostali SMS-y typu "Dziękuję za syna". Są oburzeni - przyznał szef sędziowskiego kolegium.
Na oburzeniu może się jednak nie skończyć. - Jest bardzo prawdopodobne, że poproszę zarząd o zgodę na wystąpienie z powództwa cywilnego przeciwko prezesowi Greniowi o naruszenie moich dóbr osobistych - zaznaczył Przesmycki.
Jak powiedział Iwańczyk, według Kazimierza Grenia jego syn został wyautowany do niższej kategorii sędziowskiej przez kolesiów. - To bzdura - uciął Przesmycki. I przypomniał, że przed jego pojawieniem się w kolegium sędziowskim, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wiadomo było, który z sędziów awansuje do lepszej kategorii, a który będzie zdegradowany. - Jeżeli szef sędziów był zdolny posunąć się do tego, żeby zadzwonić, spotkać się z obserwatorem [oceniającym pracę sędziego - red.], było wiadomo, że taki obserwator postawił wysoką notę nawet, jeśli coś działo się nie tak - mówił Przesmycki. I podkreślał, że zdołał zobiektywizować system oceny sędziów, opierając się w mniejszym stopniu na notach od podatnych na naciski obserwatorów.
W nowym systemie Rafał Greń nie otrzymał wystarczająco wysokich ocen. - Pierwsza piętnastka z tej listy znalazła się w grupie "top amator". Rafał był poza tą piętnastką i to znacznie - podkreślił Przesmycki. - Boli mnie to, że prezes Greń zachowuje się w taki sposób - dodał szef piłkarskich sędziów. Dlaczego? Rafał Greń awansował do "top amator", kiedy w związku niepodzielnie panował skonfliktowany z jego ojcem Grzegorz Lato. I choć młody sędzia był stosunkowo nisko w rankingach, kolegium zwracało uwagę na nazwiska obserwatorów, którzy mogli zaniżać jego oceny z polecenia przełożonych, ludzi Laty. Ostatecznie zdecydowano o awansie Grenia. - Gdybym był układowcem, w życiu bym tego nie zrobił. Syna prezesa Grenia awansować w czasach prezesa Laty? Ale zrobiłem to - stwierdził Przesmycki.
Tymczasem do PZPN trafiły zamieszczone w internecie nagrania, na których Rafał Greń biesiaduje z działaczami klubu, którego mecze sędziował. - To była jedna z niższych lig, ostatni mecz drużyny, która awansowała. Jest kolacja, jest trójka sędziowska, delegat, szef komisji odwoławczej. Nie wiem, jak to wygląda, jeśli chodzi o pozostałych, ale sędziowie nie mogą uczestniczyć w takich imprezach. To naruszenie regulaminu dyscyplinarnego - tłumaczył Przesmycki. I dodał, że już sam film daje podstawę do wykluczenia sędziego z obsady meczów na szczeblu centralnym.
- A może zapisać w statucie PZPN, że synowie działaczy nie powinni sprawować funkcji, na które wpływ mają ich ojcowie? - zapytał Iwańczyk. - W pierwszej lidze wśród sędziów mamy syna wiceprezesa Jana Bednarka. Nie wiem, czy to byłoby właściwe - stwierdził Przesmycki.