Mężczyźni zastawiali w parku narodowym Gunung Leuser pułapki na jelenie. W jedną z nich złapał się mały tygrys. Ryk rannego zwierzęcia ściągnął inne tygrysy, które zaatakowały kłusowników. Jeden z nich został rozszarpany przez drapieżniki, pozostałym udało się uciec na drzewo.
Kłusownicy mieli przy sobie telefony komórkowe, dzięki temu udało się im zawiadomić mieszkańców pobliskiej wioski. Ci wyruszyli, żeby im pomóc, jednak musieli się wycofać - zwierzęta cały czas krążyły wokół drzewa. Dopiero ekipie ratunkowej, która przybyła na miejsce pięć dni później, udało się pomóc mężczyznom.
Ratownikom dotarcie na miejsce zajęło tyle czasu, gdyż teren parku narodowego jest wyjątkowo trudny. Liczyli się z tym, że tygrysy trzeba będzie odstrzelić, jednak zwierzęta udało się przegonić. Uratowani kłusownicy byli osłabieni - zapasy jedzenia, które mieli przy sobie, skończyły się po dwóch dniach, potem pili tylko wodę deszczową. Ich życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.