- Widzę w Kościele niedobre tendencje. Ten Kościół, który znam bliżej, z lat 70. czy 80., był jednak inny od tego, który jest dzisiaj. Wewnątrz Kościoła zaszły znaczące zmiany na niekorzyść. Oprócz tego jest inny świat zewnętrzny, zupełnie inne problemy, z którymi w przeszłości się nie stykaliśmy, także Kościół, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Kościół ma problemy z dostosowaniem się do tej nowej sytuacji. Kiedy patrzę na historię najnowszą, a dobrze ją znam, to nie było tak, że Kościół był jedyną opoką i strukturą, która występowała przeciwko władzy. Chciałbym przeczytać dobrą, obiektywną historię Kościoła w Polsce, a takiej nie ma i nie widzę, żeby była pisana - mówi w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu.
Były opozycjonista wspomina, że Kościół musiał współpracować i współpracował z każdą władzą, także z tą, którą ja pamiętam. - Przeciwko władzy komunistycznej występowało mniej więcej 10 proc. księży, około 10 proc. ją popierało, a reszta wolała się nie narażać, robić swoje. Ja to oczywiście rozumiem, bo Kościół musi funkcjonować i czynił to w różnych, trudnych sytuacjach. Jednak Kościół w Polsce nie musiał schodzić pod ziemię, zaś twierdzenie, że tylko Kościół i tylko dzięki instytucji Kościoła nasz kraj jest wolny, nie jest twierdzeniem prawdziwym. Kościół dawał wsparcie moralne, etyczne wierzącym i będącym blisko niego, ale jako struktura wtedy dystansował się od bieżących działań, argumentując, że nie chce angażować się w politykę. 80 proc. księży nie chciało się angażować, jeśli były jakieś propozycje, to odpowiadali: my się w politykę nie mieszamy - stwierdza marszałek Senatu.
Jego zdaniem Kościół angażuje się w politykę. - Szczególnie niepokojące jest dla mnie to, że dominantę w Kościele uzyskało Radio Maryja i Telewizja Trwam, ten kierunek. Widzę w związku z tym generalnie niedobrą sytuację w Kościele. Już teraz Kościół dość dużo to kosztuje, choćby poprzez powstanie partii ostro antyklerykalnych - dodaje.
Zdaniem Borusewicza Kościół funkcjonuje w państwie polskim, mówimy natomiast o Kościele hierarchicznym. Jeżeli uważa się i żąda, aby zdanie Kościoła było najważniejsze; jeśli się głosi, że prawo Boskie jest nadrzędne wobec konstytucji, to konsekwencją takiego myślenia musi być teza, że hierarchia Kościelna jest nadrzędna wobec władzy publicznej. To już w historii Kościoła przerabialiśmy. Bo czym innym jest stosowanie dziesięciorga przykazań, czym innym zaś publiczne twierdzenie, że decyzje czy słowa biskupów są nadrzędne w stosunku do organów państwa. To jest nie do przyjęcia.
- Słyszałem na przykład, że organizuje się akcje "adopcji" poszczególnych posłów i modlitwy za nich. To bardzo ciekawe. Ja natomiast chętnie zorganizowałbym adopcję poszczególnych księży, których kazania wykraczają poza zasadę miłości bliźniego i organizowałbym modlitwę za nich. Niestety, rozdźwięk pomiędzy takimi ludźmi jak ja, który byłem dość blisko Kościoła, a tym, co słyszę obecnie z ambon, jest wyraźny. Nie podoba mi się Kościół triumfujący i narzucający wszystkim swoje poglądy. Oczywiście, Kościół ma prawo do tego, by głosić i mówić, co jest dobre, a co złe, ale to nie jest tak, że można to bezpośrednio przekładać na politykę. Owszem, pod względem moralnym jest dobro i zło, ale w polityce jest inaczej. Porządek polityczny jest innym porządkiem. Nie da się przełożyć porządku moralnego bezpośrednio, literalnie na porządek polityczny - dodaje Borusewicz w rozmowie z KAI.