Przed godz. 12 dojeżdżamy do podwarszawskiej Jasienicy. Wieś wydaje się pusta, żywej duszy nie widać. Złudzenie. Mieszkańcy tłumnie zgromadzili się pod kościołem, by sprzeciwić się decyzji arcybiskupa Hosera , który wysyła księdza Wojciecha Lemańskiego (52 lata) na przymusową emeryturę.
Mieszkańcy Jasienicy przytaczają różne przykłady, wszyscy jednak mówią jednym głosem. Nie chcą usunięcia ks. Lemańskiego z parafii.
- Nie puścimy go stąd. To dobry gospodarz, przystępny człowiek dla ludzi i dzieci. Nie złodziej. Tamci, co byli wcześniej, to złodzieje, chowali pieniądze i wieźli je do kurii. Wcześniejszy woził walizki pieniędzy, 20 lat tu przesiedział. Kuria tak naprawdę tym wszystkim rządzi, te pasibrzuchy. Ludzie za tym księdzem pójdą w ogień. To dusza, nie człowiek - tłumaczy Henryk Stefańczyk. - Nie mam broni, bo gdybym miał, tobym strzelał! - żartuje na koniec.
O ile mężczyźni reagują dość spokojnie, to kobiety nie potrafią opanować emocji. Jedna z nich, gdy rozmawia z nami, nie może powstrzymać łez. Mówi głośno do mikrofonu. - Nie oddamy księdza, bo to jest ksiądz z powołania. Kapłan! Jaśniejąca twarz przy ołtarzu, pochylający się nad dziećmi i starszymi, także nad tymi, którzy upadli! On nie odtrąca, bo to pan Jezus będzie nas sądził, a nie księża. Będziemy walczyć! - mówi.
Jej koleżanka dodaje. - Pogonimy następnego księdza, który tu przyjdzie, z kijami, a tego nie oddamy. Wcześniejszy proboszcz kogo chciał, tego chrzcił, kogo chciał pochować, tego chował. Trzeba było z chrztami do innej parafii jeździć. A ks. Lemański wszystkich jednakowo szacuje. Każde dziecko tu wie, co ten ksiądz tutaj wart jest - dodaje.
- Ten ksiądz za dużo inwestuje tutaj, a za mało oddaje do kurii - dodaje inny człowiek. Z tłumu rozlegają się brawa. - On się nie podoba, bo wyższy szarżą jest niż biskupi. Pracuje z dziećmi na świetlicy gratisowo, za duży nakład daje na parafię i chcą go odsunąć. Księży pijaków to trzymają na parafii, a jego chcą usunąć - tłumaczy.
Ludzie mówią we wsi jednym głosem. Po prostu nie chcą innego proboszcza. I to nie tylko dlatego, że to dobry gospodarz. Znają doskonale wypowiedzi księdza. I mają podobne zdanie. - Proszę pana, co on złego w mediach powiedział? - pyta się mnie jedna z kobiet.
- Przecież on mówi prawdę. Jak jakaś para nie może mieć dzieci, to dlaczego ma się nie zdecydować na in vitro, żeby dzieci były na świecie? Każdy ma prawo do własnego zdania. Niech mówi, co myśli. Ja sobie nie wyobrażam, że go odwołają. Ja wtedy do kościoła nie będę chodzić wcale - tłumaczy jedna z kobiet. - Dobrze, że mówi o Kościele i jego problemach. Uważam, że Kościół powinien o tym mówić.
W każdym zawodzie są wyjątki i dewiacje, w Kościele też: księża to tylko ludzie. Lepiej, gdy Kościół podejmuje jakiś dialog. Niepodejmowanie dialogu nie sprawi, że jakiś problem zniknie. W dodatku oni chcą księdza odwołać, a z nami w parafii tu nikt nie rozmawia - dodaje młoda dziewczyna.
- Rzadko się tak życzliwych ludzi spotyka. Ja tutaj mieszkam 75 lat, ale takiego księdza to jeszcześmy tu nie mieli - mówi Anna Jasińska.
Ks. Wojciech Lemański nigdy nie powiedział nic sprzecznego z nauczaniem Kościoła. Znany jest natomiast z publicznej krytyki ostrego języka biskupów w sprawach bioetycznych. Naraził się też biskupowi Hoserowi listem do Agnieszki Ziółkowskiej, pierwszego w Polsce dziecka z in vitro, która ogłosiła, że występuje z Kościoła. Ks. Lemański przekonywał ją, żeby nie przejmowała się opiniami hierarchów, bo "abp Hoser nigdy nie będzie premierem". W końcu maja otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach. "Tygodnik Powszechny" przytoczył uzasadnienie zakazu wydanego przez abp. Hosera. Okazuje się, że ks. Lemański "nie wykazał poprawy w postawie, powodując dalsze zgorszenie u wiernych duchownych i świeckich" oraz "kwestionuje naukę katolickiej Konferencji Episkopatu Polski w dziedzinie bioetyki".
Chcesz na bieżąco śledzić sprawę ks. Lemańskiego? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!