Historię dzieciobójczyni opisał Mariusz Szczygieł w czwartkowym magazynie "Gazety Wyborczej" - "Duży Format". Jak czytamy w publikacji, kobieta, która aktualnie jest nauczycielką i ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej, 30 lat temu zakatowała sześcioletniego chłopca. Sąd skazał ją na piętnaście lat więzienia, ale wyrok uległ już zatarciu.
Dzisiaj, dzień po publikacji tekstu i w dniu zakończenia roku szkolnego, kobieta sama złożyła wypowiedzenie z pracy w jednym z warszawskich liceów. - Oczywiście, że je przyjęliśmy - usłyszeli dziennikarze "Gazety Wyborczej" w sekretariacie szkoły.
- Z całą pewnością fakt, że możliwa jest praca z dziećmi osoby, która zabiła dziecko, jest jakąś ułomnością prawną - mówił dziś premier Donald Tusk. Tłumaczył, że nie można kwestionować prawa każdego obywatela do zatarcia winy, za którą już odpokutował. - Mielibyśmy nieludzki system, gdybyśmy skazywali na banicję czy hańbę do końca życia. Zatarcie jest też cywilizowaną formą i bardzo chrześcijańską formą powrotu do społeczności tych, którzy odpokutowali - mówił.
Po opublikowaniu reportażu, Mariusz Szczygieł napisał dziś list do minister edukacji. Pisze w nim m.in., że w internecie jest wiele niechęci wobec tej kobiety, a on sam boi się, żeby się jej nic nie stało. Być może ona sobie poradzi. Dziś oświadczyła swojej dyrektorce w Sempołowskiej, że nigdy nie miała dziecka, więc nie mogła go zamęczyć. "Naprawdę. Obawiam się, że ta pani ma słaby kontakt z samą sobą" - pisał Szczygieł.