- Szacunek dla obywateli i ich projektów nie polega na tym, że się ukrywa ich mankamenty, ale poprawia błędy. Gdybym podpisał tę ustawę, żaden sąd nie zostałby przywrócony do egzystencji na poprzednich zasadach - tłumaczył prezydent. Uzasadnił, że ustawa - już na etapie projektu - miała wadę wewnętrzną i sprzeczności, które ją dyskwalifikują, jako skuteczne narzędzie przywrócenie choćby jednego sądu rejonowego. Ocenił też, że błędem strony rządowej był brak uzgodnień wewnątrz koalicji w sprawie zmian w ustroju sądów oraz brak konsultacji z reprezentacją sądownictwa polskiego.
Bronisław Komorowski chce wprowadzić nowelizację w ustawie o sądach powszechnych. Pojawią się w niej dwa kryteria obiektywne, dzięki którym możliwe będzie przywrócenie części sądów rejonowych. Pierwsze to liczba mieszkańców przypadających na jeden sąd - 60 tys. - oraz ilość spraw, która jest w nich rozpatrywana - minimum to 7 tys. w wydziałach głównych.
- Te kryteria mogłyby oznaczać decyzję ministra sprawiedliwości o przywróceniu części sądów. Mogłyby, ale nie musiały. Zaznaczam jednak, że ogromna część sądów rejonowych powinna nadal istnieć - wyjaśniał Komorowski.
Ustawa o okręgach sądowych [zgłoszona jako projekt obywatelski - przyp. red.], którą w parlamencie pilotował klub PSL, została opracowana rok temu. Sejm uchwalił ją w pierwszej połowie maja, głosowały wtedy za nią wszystkie kluby poza PO. Miała na celu przywrócenie stanu sprzed reformy sądów rejonowych dokonanej przez Jarosława Gowina i udaremnienie możliwości tworzenia i znoszenia sądów poprzez rozporządzenie szefa resortu sprawiedliwości.
Chcesz być zawsze na bieżąco i śledzić nasze relacje na żywo w swoim telefonie? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na telefony z Androidem! Najważniejsze newsy codziennie, na żywo.