Donald Tusk w Elblągu: Nie potrafiłem przypilnować ekipy rządzącej

- Mam wyrzuty sumienia, że nie potrafiłem przypilnować ekipy, która tak rozczarowała elblążan - powiedział Donald Tusk podczas spotkania poprzedzającego przedterminowe wybory władz miasta.

Donald Tusk przyjechał do Elbląga, aby wesprzeć Elżbietę Gellert, kandydatkę PO na prezydenta miasta. - Mam nadzieję, że swoją obecnością nie zaszkodzę tak świetnej kandydatce - stwierdził, opisując jej dokonania jako szefowej szpitala.

- Jestem tu też po to, żeby usłyszeć, co takiego stało się z ludźmi, którzy rządzili Elblągiem. I jakiego typu błędów powinien unikać w przyszłości każdy samorządowiec - powiedział premier.

Przyznał też, że czuje się osobiście odpowiedzialny za to, co wydarzyło się w Elblągu. - Mam wyrzuty sumienia, że nie potrafiłem przypilnować ekipy, która tak rozczarowała elblążan - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.

"Wydatki partyjne? Moja żona ma obowiązki..."

Premier odniósł się też do poruszonego przez dziennikarzy zagadnienia wydatków partyjnych, które obejmowały m.in. finansowanie strojów Małgorzaty Tusk. - Moja żona ma obowiązki, które wykonuje społecznie. Często jest gospodynią wizyt międzypaństwowych. Jest też zobowiązana towarzyszyć mi w wielu wizytach. Podjąłem decyzję o skasowaniu funduszu reprezentacyjnego przysługującego poprzednim premierom i zamiast tego zdecydowaliśmy się na pokrywanie wydatków reprezentacyjnych z pieniędzy partyjnych - wyjaśnił Donald Tusk.

Zaznaczył też, że jego żona nie pracuje, nie posiada tez żadnego etatu partyjnego. Sama postawiła taki warunek: jeśli mam reprezentować państwo polskie, muszę wyglądać - podsumował premier.

Więcej o: