Brudziński: Gdyby nie ochrona, Jarosław Kaczyński by nie żył

- Gdyby nie ta ochrona, to Jarosław Kaczyński by nie żył - bronił wydatków Prawa i Sprawiedliwości Joachim Brudziński. Jak donosi ?Gazeta Wyborcza?, partia wydała aż 1,1 mln zł na ochronę swojego szefa.

Joachim Brudziński z PiS był dziś gościem "Kontrwywiadu" w RMF FM. Brudziński twardo stał na stanowisku, że partie polityczne muszą być finansowane z budżetu. - W 2005 r. nie podjęlibyśmy skutecznej walki z Platformą Obywatelską bez subwencji. (...) Czy jest pan w stanie wyobrazić sobie sytuację, że bez tych pieniędzy z budżetu bylibyśmy w stanie nawiązać z nimi walkę? - pytał się polityk PiS.

- Wyobrażam sobie sytuację, w której partia finansuje się ze składek. Pieniądze z nich wydaje sobie na wina, boiska czy ochronę, to wie, że to są pieniądze ze składek. Natomiast w czasie kampanii wyborczej każda partia ma limit 20 mln zł - mówił Konrad Piasecki.

- Demagogia. Ja nie jestem zainteresowany, żeby pieniądze ze składek czy subwencji szły na wina czy boiska dla mojego szefa. - Ale pan wydaje na ochronę [1,1 mln zł rocznie na ochronę Jarosława Kaczyńskiego - przyp. red.]. I to moje pieniądze! - kontrował Piasecki.

- Gdyby nie ta ochrona, to Jarosław Kaczyński by nie żył. Niech pan nie staje w szranki z Niesiołowskim!

Jeżeli będzie trzeba, to sam dam pieniądze na ochronę prezesa

- No to zgódźcie się na ochronę Biura Ochrony Rządu.

- Wie pan, kiedy BOR rozpaczliwie reagował? Gdy Cyba, były działacz Platformy Obywatelskiej, zastrzelił naszego kolegę, a drugiemu poderżnął gardło.

- No to na ochronę BOR-u trzeba było się wtedy zgodzić.

- Wtedy? Jak Cyba zeznał na policji, że gdyby nie ochrona Jarosława Kaczyńskiego, to zastrzeliłby go na Krakowskim Przedmieściu? BOR dzisiaj nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.

Brudziński mówił także, że jeśli PO zlikwiduje finansowanie partii z budżetu, sam da pieniądze na ochronę prezesa.