Departament Stanu USA przyznaje, że bada możliwe przypadki wykorzystywania seksualnego z udziałem swoich pracowników.
W tym tygodniu CBS podało, że otrzymało wewnętrzną notatkę inspektora generalnego departamentu stanu, w której jest mowa o uchybieniach.
Według CBS wymienionych zostało osiem przykładów. Chodzi m.in. o urzędnika Departamentu Bezpieczeństwa w Bejrucie, który miał być "zaangażowany w molestowanie", a także o korzystanie przez ochroniarzy sekretarz stanu Hillary Clinton "z usług prostytutek podczas oficjalnych wizyt zagranicznych". Z kolei w handel narkotykami mieli być zaangażowani pracownicy związani ambasadą USA w Bagdadzie.
Padło także stwierdzenie o korzystaniu przez ambasadora "z usług prostytutek w publicznym parku".
CBS nie wskazuje konkretnych pracowników, ale ambasador USA w Belgii, Howard Gutman, wydał oświadczenie, zapewniając, że nic złego nie zrobił. - Jestem rozzłoszczony i zasmucony z powodu bezpodstawnych zarzutów, które pojawiły się w prasie - powiedział Gutman.