Gościem Dominiki Wielowieyskiej w Poranku Radia TOK FM był Artur Zawisza z Ruchu Narodowego . - Jestem przerażona tym, co mówił - przyznała prowadząca podczas spotkania z publicystami. - Idee tego ruchu kojarzą mi się z państwem autorytarnym. To olbrzymie zagrożenie dla demokracji - dodała Wielowieyska.
- W tej chwili to jest polski faszyścik kierowany przez wodzuszków w pampersach, którzy dukając z kartek, nie rozumiejąc jeszcze tego, co jest napisane, wzywają naród, żeby podążył w kierunku, który oni nazywają krainą szczęśliwości - stwierdził Waldemar Kuczyński. - To groteska, która ma ewidentne cechy faszyzmu w dzisiejszej szacie, a której nie wolno lekceważyć. To zalążek polskiego faszyzmu - dodał publicysta.
Kuczyńskiego niepokoi szczególnie fakt, iż nie jest to tendencja wyłącznie polska. - Gdyby pewnego razu ten nurt w europie wziął górę, grozi nam rozpad Unii Europejskiej, powrót Europy do swobodnie fruwających państw i koniec miejsca dla niepodległej Polski - zawyrokował. Agata Nowakowska przyznała, że takie marginalne grupy działają we wszystkich europejskich krajach. - W momencie kryzysu ich atrakcyjność dla zagubionych ludzi rośnie - powiedziała dziennikarka "Gazety Wyborczej".
Nowakowska podkreślała, że choć naturalnym odruchem jest otoczenie tych ruchów kordonem sanitarnym, socjolodzy postulują coś innego: tworzenie partii i kandydowanie do parlamentów. - Atrakcyjność radykalnych ruchów, które wchodzą do normalnego obiegu politycznego, jest dużo mniejsza - stwierdziła dziennikarka "GW". Jako przykład podała Ligę Polskich Rodzin, początkowo niezwykle radykalne ugrupowanie, które po dostaniu się do Sejmu złagodziło retorykę. I szybko straciło wyborców.
Dziennikarka "GW" zastanawiała się, co może być dziś paliwem radykalnych ruchów. Powątpiewała zarówno w antysemityzm, który dotyczy społecznego marginesu, jak i antyeuropejskość, gdyż Polacy wciąż są euroentuzjastami. - Mamy jeszcze PiS, który flirtował ze skrajną prawicą do momentu, kiedy ta postanowiła się usamodzielnić - zauważyła Nowakowska. - Sytuacja, w której PiS będzie spełniał rolę obrony przed narastającym w Polsce faszyzmem, to zaskakująca konkluzja - stwierdził Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy".
Lisicki podkreślał, że w słowach Zawiszy nie słyszał nic przerażającego. I wskazywał, że Ruch Narodowy ma niewielkie szanse odnalezienia się na scenie politycznej. - Zakładając, że powstanie tego typu formacja, na razie nie widzę możliwości, by dostawała wiele głosów - tłumaczył szef "Do Rzeczy". - Jeśli traktować to jako zagrożenie, jego realność jest wątpliwa - dodał Lisicki.
Uwagę publicystów przykuła obecność na Kongresie Rafała Ziemkiewicza. - Widzę, że RN nie ma swojego przywódcy. A tego typu ruchy opierają się na wodzu, charyzmatycznym osobniku - zastanawiała się Nowakowska, przyznając, że Ziemkiewicz nadawałby się na przywódcę narodowców. Czy nie byłoby to przekroczeniem granicy między publicystyką a polityką? - Nie jest - podkreślał Lisicki, w którego piśmie publikuje Ziemkiewicz.
- Co najmniej kilku moich publicystów jest osobami bardzo rozpoznawalnymi w swoich środowiskach. Pełnią funkcję obywatelską, publiczną - wyjaśniał szef "Do Rzeczy". - Politykiem jest się wtedy, kiedy ubiega się o stanowisko partyjne i dąży się do zdobycia władzy. Sytuacja, kiedy osoba postrzegana jako autorytet występuje i broni pewnych wartości, pozostaje w granicach uprawiania publicystyki - zastrzegł Lisicki.