Poseł Szyszko, który przewodniczy Parlamentarnemu Zespołowi ds. Zrównoważonego Rozwoju Europy uważa, że kłamstwo, manipulacje, obrażanie wartości religijnych i narodowych i atakowanie autorytetów stało się normą. O co konkretnie chodzi parlamentarzyście? Byłemu ministrowi środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, jednocześnie stałemu komentatorowi TV Trwam i Radia Maryja, nie podoba się, jak TVN24 pokazało ostatnio posłankę PiS Krystynę Pawłowicz.
- Wypaczana jej wypowiedź, którą ktoś z redakcji TVN przygotował, to obraz rażącej sprzeczności z zasadami dziennikarskiego obiektywizmu. W zaistniałej sytuacji Parlamentarny Zespół ds. Zrównoważonego Rozwoju Europy, zdając sobie sprawę, jak ważny jest rzetelny przekaz, również dla jednoczącej się Unii Europejskiej, zwraca się z apelem do pani marszałek o zajęcie stanowiska potępiającego zachowania mediów - napisano w liście, który przytacza serwis .
Zespół, w którym zasiada tylko pięciu posłów PiS, m.in. Mariusz Błaszczak i jeden Solidarnej Polski, chce, by rozważyć, czy nie uznać za "persona non grata" w Sejmie tych dziennikarzy, którzy "wykazują się skrajnym brakiem, nie tylko dziennikarskiej etyki, ale i podstawowego zachowania".
Przypomnijmy; Krystyna Pawłowicz w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem wulgarnie uderzyła w organizatorów feministycznego Marszu Szmat, który odbył się kilka dni temu w Warszawie.
- Mówimy o Marszu Szmat. Szmaty zachowały się jak szmaty. Te baby same się tak reklamowały. (...) Ulica nie należy do kurew i alfonsów - krzyczała Pawłowicz. Cytowała też sformułowania zawarte w ulotce marszu. Ulotka zapraszała, celowo stosując przerysowanie, "dziwki", "pedałów", "transwestytów" i innych na marsz.
Warszawski protest wzorowany był na tym, który w 2011 r. zorganizowały działaczki feministyczne z Toronto, tzw. Slut Walk. Po tym, jak oficer kanadyjskiej policji poradził kobietom, aby - jeśli nie chcą być zgwałcone - nie ubierały się jak szmaty (ang. "slut" oznacza potocznie "łatwą" dziewczynę - red.), w różnych miastach organizowany jest Marsz Szmat. Jego uczestnicy protestowali przeciwko przenoszeniu odpowiedzialności za gwałt ze sprawcy na ofiarę.
Z kolei Pawłowicz zażądała sprostowania materiału, twierdząc, że jej wulgaryzmy, były jedynie cytatami.