Jarosław Gowin napisał wczoraj list otwarty do członków Platformy Obywatelskiej, zapraszając do dyskusji nad stanem partii. Jego zdaniem PO odwróciła się od założycielskich idei: wolnego rynku, ograniczania represyjności państwa, rozwoju społeczeństwa obywatelskiego oraz obrony zdrowego rozsądku. Gowin wylicza największe sukcesy rządzącej partii i punktuje jej słabe strony. Krytykuje też premiera za słynną politykę "ciepłej wody w kranie": "Dzisiaj w Polsce 'ciepła woda w kranie' to za mało. Polacy potrzebują ambitnego programu, który powinniśmy im zaoferować".
Gowin ruszył ze swoją kampanią? Ostry list polityka do członków PO. "Sytuacja się pogarsza" >>>
- Gowin okazał się odważniejszy w decyzjach od Grzegorza Schetyny, który nie jest w stanie się zadeklarować, czy będzie startował w wyborach na szefa PO - mówiła w "Poranku Radia TOK FM" Eliza Olczyk z "Rzeczpospolitej". - Po tym liście wiadomo, że Gowin zamierza powalczyć o tę funkcję - stwierdziła dziennikarka.
- Zamierza, ale czy ma szansę? - podjął Andrzej Talaga, wicenaczelny "Rzeczpospolitej". Jego zdaniem Gowin ma trzy możliwości. - Pierwsza to budowa własnego ugrupowania. Porzucił już ten sposób myślenia, bo wie, czym to się kończy. Druga opcja to przejście do PiS z fanfarami, że w PO nie można realizować konserwatywnego programu. Trzecia opcja to walka o fotel szefa PO - wyjaśniał Talaga. To wymaga jednak oszacowania szans, "liczenia szabli". - Tych szabli w regionach zdecydowanie więcej ma Schetyna. Gowin jest indywidualistą, który stał się znany - mówił dziennikarz.
Dlatego też według Talagi list Gowina nie jest rękawicą rzuconą Tuskowi. - To zapowiedź: "jestem do wzięcia, mam pomysły, kto mnie weźmie, może wyjść do przodu" - wskazywał wicenaczelny "Rzeczpospolitej". - Zwróćmy uwagę, że ani w liście, ani w wywiadach nie krytykuje ani PO, ani PiS. Nie krytykuje Tuska w ogóle, ale za konkretne zaniedbania. Mówi, że w PO jest wiele chwil chwały. Miło się wyraża o samym PiS, że to partia racjonalna, przewidywalna, odpowiedzialna.
Olczyk w zachowaniu Gowina widzi jednak bardziej skomplikowaną rozgrywkę prowadzoną wspólnie ze Schetyną przeciwko Tuskowi. - Wiadomo, że Gowin nie wygra wyborów na lidera partii. Jeśli jednak Tusk będzie zmuszony do walki o przywództwo w dwóch turach, to będzie jego klęska. On zwycięży tylko wtedy, kiedy wygra w pierwszej turze. A jak jest trzech, a nie dwóch kandydatów, prawdopodobieństwo drugiej tury znacznie rośnie. Tusk nie będzie mógł powiedzieć: "ja jestem jedyny" - wyjaśniała dziennikarka "Rzeczpospolitej".
- Mnie ten temat nie kręci - stwierdził Rafał Woś z "Dziennika Gazety Prawnej". - To wielkie przekleństwo polskiej publicystyki. Większość czasu spędzamy, zastanawiając się, co zrobi polityk, którą frakcję wzmocni, na które skrzydło przejdzie. To irytujące - zdenerwował się gość "Poranka Radia TOK FM". Prowadzący audycję Jan Wróbel przypominał jednak, że to politycy są lekarzami polskich chorób. - Nie jest bez znaczenia, czy wyrostek będzie wycinał Gowin czy Schetyna. Nie da się rozmawiać teoretycznie bez praktyki. A praktyka to personalia - zauważył publicysta.
- W tym wypadku może dojść do dużych przewartościowań w rządzie - zaznaczył Talaga. - Jeśli Gowin wyprowadzi swoich zwolenników zwanych konserwatystami, koalicja straci większość w Sejmie. Może być poważny problem polityczny, mogą być wcześniejsze wybory, może być załamanie polityczne - tłumaczył wicenaczelny "Rzeczpospolitej". Jego zdaniem w PO trwa spór o przywództwo i ideową tożsamość. - Gowin koncentruje w sobie problemy, które targają Platformą i polską sceną polityczną. Dlatego warto o nim rozmawiać i śledzić jego losy - wskazywał.
List Gowina jest więc także krokiem na drodze do stworzenia nowego ideowego wizerunku Platformy. - PO zmieni się ideowo - wskazywał Wróbel, dodając, że pod naciskiem Gowina politycy partii rządzącej będą musieli jasno określić swoje poglądy. - Dopowiedziane zostanie to, co nie zostało jeszcze dopowiedziane - zaznaczył.
Publicyści powątpiewali też w sensowność apelu Gowina, by Platforma wróciła do korzeni. Czyli liberalnego programu. - Pójście w tym kierunku jest szaleństwem - mówił Talaga. - Nie wiem, dlaczego część PO brnie w tym kierunku. Czy polskie społeczeństwo jest liberalne gospodarczo? Ludzie mają dość liberalizmu gospodarczego, który spowodował stagnację, sytuację niepewności. Oni oczekują zwiększonej opieki państwa - wskazywał. Jaka więc powinna być partia, która zwycięży w wyborach? - Nie liberalna obyczajowo. I na pewno opiekuńcza - stwierdził wicenaczelny "Rzeczpospolitej".
Zdaniem Olczyk przejście PO na lewą flankę sprawi, że część wyborców przejdzie do PiS. - To nie takie proste - kontrował Woś. I przypominał, że dzisiejsze problemy budżetowe to pokłosie decyzji podjętych za rządów PiS. A konkretnie "zasadniczej obniżki podatków". - Zyta Gilowska wyrwała dziurę w budżecie, z którą PO nie potrafi sobie poradzić - stwierdził dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej". Stąd podwyżki VAT i podatków od osób fizycznych. - Nie opowiadajmy bajek o dobrym socjalnym PiS i złej liberalnej PO. Wielkim problemem polskiej polityki jest to, że partie są bezideowe - skwitował Woś.