Niemcy sceptycznie podchodzą do metody wydobycia gazu ziemnego poprzez szczelinowanie hydrauliczne, czyli tzw. fracking. Ludzie boją się, że chemikalia używane do szczelinowania mogą przenikać do wód gruntowych i uczynić wodę niezdatną do picia. Teraz do grona sceptyków dołączyli jeszcze niemieccy producenci piwa, wskazując, że fracking sprzeczny jest z obowiązującym w Niemczech od XVI w. Bawarskim Prawem Czystości przy warzeniu piwa. Zgodnie z tym prawem jedynymi składnikami piwa mogły być słód jęczmienny, chmiel i woda. Ale czysta woda, czerpana ze źródeł i studni, których browarnicy strzegą jak oka w głowie.
- Woda najwyższej jakości jest niezbędna dla naszej branży - podkreśla Peter Hahn, prezes Niemieckiego Zrzeszenia Piwowarskiego. - Pomimo całego zrozumienia dla nowych technologii i dążenia, by zwiększyć wydobycie gazu, nie wolno bagatelizować ryzyka - ostrzega.
Tego, że ryzyko istnieje, nie kwestionuje właściwie nikt. Federalny Urząd Ochrony Środowiska w ubiegłym roku wydał ekspertyzę, gdzie na 467 stronach dokumentuje, że "przerażająco wielkie są rozmiary luk w wiedzy na temat potencjalnego ryzyka, jakie fracking niesie dla zasobów wodnych. Brakuje jeszcze wielu podstawowych informacji, aby móc w fachowy sposób oszacować czynniki ryzyka i możliwość zapanowania nad nimi".
Z tego względu Niemieckie Zrzeszenie Piwowarskie wystosowało do rządu list, w którym ostrzega przed niebezpieczeństwem zanieczyszczenia wody pitnej przez szczelinowanie hydrauliczne.
"Nowele ustaw przygotowane do tej pory przez rząd nie są wystarczające, by zapewnić wymagane bezpieczeństwo zaopatrzenia w wodę pitną i by sprostać wymaganiom wynikającym z Prawa Czystości w warzeniu piwa", piszą browarnicy, zastrzegając, że powzięcie uchwały rządu powinna poprzedzić jeszcze dyskusja.
Rząd RFN jak dotąd zwleka jeszcze z uchwałą i odkładał ją już kilkakrotnie. W połowie maja br. chadecko-liberalna koalicja uzyskała porozumienie co do projektu ustawy, która przewiduje, że fracking ma być zabroniony w obszarach otaczających jeziora będące ujęciami wody pitnej, jak np. Jezioro Bodeńskie. Szczelinowanie może być jednak dopuszczone w pobliżu zapór wodnych.
Także branża produkcji napojów i wody mineralnej oponuje przeciwko frackingowi, domagając się ochrony źródeł i ujęć wody, ponieważ chemikalia z frackingu mogą je trwale zanieczyścić.
- Od strony polityki energetycznej fracking kryje w sobie wielkie szanse, także dyskusje będą toczyły się jeszcze w przyszłości - prorokuje Stefan Seip, prezes Zrzeszenia Niemieckich Źródeł Mineralnych. Obawia się on, że lobby energetyczne będzie silniejsze niż producenci wody mineralnej i napojów chłodzących, którzy z wielkim niepokojem patrzą na to, jak ważą się losy frackingu w Niemczech.
- Jeżeli choć odrobina chemikaliów z frackingu przedostanie się do źródła, źródło jest skończone - zaznacza.
Niemieckie przepisy różnicują bardzo dokładnie pomiędzy wodą mineralną i wodą stołową. Woda mineralna może tylko pochodzić bezpośrednio ze źródła i musi być rozlewana w tym stanie, jaki oferuje natura. To różni ją od wody pitnej, która może być oczyszczana i uzdatniana.
Niemożliwe jest więc poddanie wody mineralnej jakiemuś chemicznemu oczyszczaniu. Jedyne, co się robi, to jej odżelazianie, ze względu na smak i wygląd.
Branży napojów chłodzących nie uspokaja także zapowiedź, że fracking nie zostanie dopuszczony na obszarach ochrony ujęć wody pitnej. - Źródła wody mineralnej, a zasoby wody pitnej to dwie różne rzeczy - wyjaśnia Seip, wskazując na aktualne informacje jego zrzeszenia. Według nich 95 proc. źródeł wody mineralnej w Niemczech położonych jest poza chronionymi ujęciami wody pitnej. W obecnej chwili oznacza to, że można byłoby robić odwierty bezpośrednio koło źródła mineralnego.
Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''