Dziennikarz śledczy "Polityki" - Piotr Pytlakowski - broni redakcji "Wprost". Jak przekonywał w "Poranku Radia TOK FM", w artykułach dotyczących ministra Sławomira Nowaka nie było nic, co mogłoby być powodem złożenia pozwu. Przypomnijmy, że według ministra publikacje tygodnika niszczą go "jako człowieka i polityka".
Na ocenę postępowania ministra transportu nie wpłynęło to, że zrezygnował on z domagania się 30 mln zł od redakcji "Wprost".
- Oni piszą, że Nowak miał zegarki, był w klubie, zna tych ludzi z CAM Media. Nie napisali nigdzie, że wziął pieniądze, załatwił kontrakt. Że coś się działo pod stołem - jest takie podejrzenie - jak się czyta tekst, ale nie ma tam sformułowania, które według mnie zasługiwałoby na proces - oceniał Piotr Pytlakowski. Zdaniem dziennikarza szef resortu transportu "jako polityk, a kiedyś PR-owiec, powinien mieć grubszą skórę". - I wyjaśniać na poziomie debaty z redakcją, a nie na poziomie sądowym. Bo to próba odegrania się, pokazania swojej siły i puszczenia oka: skoro idę do sądu, to jestem niewinny.
Zupełnie inaczej na sprawę min. Nowak kontra "Wprost" patrzy Renata Kim. Dziennikarka "Newsweeka", w przeszłości także "Wprost", przekonywała, że szef resortu transportu ma podstawy do rozpoczęcia wojny z gazetą.
- Tekst o Sławomirze Nowaku był bardzo nieładnym przykładem insynuacji, że te zegarki to bardzo zła rzecz, że minister zna panów z CAM Media i na pewno jest coś bardzo brzydkiego w tej znajomości. Nie podajemy faktów, na których można by nas złapać, bo ich nie wykryliśmy. Ale sugerujemy, że ten Nowak niejedno ma za uszami. To obrzydliwa metoda - uważa Kim.
Dziennikarka sama dobrze wie, jak łatwo jest ulec takim insynuacjom. Bo jak przyznała w TOK FM, sama była obiektem takiej metody. - W jednym z komentarzy - w prawicowym portalu - znalazłam kiedyś zdanie: radziłbym wszystkim zainteresować się historią i życiorysem Renaty Kowalskiej-Kim, można tam znaleźć bardzo pouczające rzeczy. Moim zdaniem w moim życiorysie nie ma nic złego. Ale poczułam się bardzo dziwnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie mam niczego na sumieniu - stwierdziła Kim.
Sławomir Nowak, po rezygnacji z 30 mln zł, chce, by tygodnik "Wprost" przeprosił go za artykuł, który dotyczył jego znajomości z biznesmenami, którzy zarabiają duże pieniądze na kontraktach z rządowymi firmami i doradzają Platformie Obywatelskiej.
Sekielski zaniepokojony zegarkami min. Nowaka: Chciałbym wiedzieć, skąd je ma>>