Celem ataków Lecha Wałęsy stali się Henryka Krzywonos i Bogdan Borusewicz. Były prezydent zaproponował nawet, żeby wziąć się za sprawdzanie przeszłości współtwórcy Wolnych Związków Zawodowych, a dziś marszałka Senatu. "Prowokator? Agent czyiś?" - pytał Wałęsa w TVN24.
- Jeżeli laureat Pokojowej Nagrody Nobla, legenda "Solidarności", mówi o kimś "a bo ja wiem, może on był agentem?" to ma inną wagę, niżby ktoś na ulicy powiedziałby "no oni wszyscy tam byli agentami!". Odpowiedzialność za słowa byłego prezydenta jest większa - komentował Jan Wróbel w "Poranku Radia TOK FM", wyraźnie poruszony atakiem Wałęsy.
- Albo więc uznamy, że Lech Wałęsa to już zdziwaczały piernik, którego słowa w ogóle nie mają sensu. i nigdy nie będziemy ich cytować oraz używać na poparcie np. PO i żadnej redakcji. Albo normalnie stanie przed sądem. I niech tam się tłumaczy z tego, że mu się jakoś tam wymsknęło. I że uważa Bogdana Borusewicza za bohatera wspólnej walki, przeprasza za te słowa. A na dowód, że mu przykro ofiarowuje 100 tys. zł na przedszkole integracyjne. Kocham Lecha Wałęsę! Ale miłość nie oznacza, że wobec kogoś obowiązują niższe standardy - mówił publicysta i dodawał otuchy Borusewiczowi, skandując "Bogdan, Bogdan trzymaj się!".
Marszałek Borusewicz do tej pory w żadne sposób nie zareagował na atak Lecha Wałęsy. Ale zdaniem Piotra Pytlakowskiego nie ma co liczyć, że zdecyduje się na pozew przeciwko byłemu prezydentowi. - Jaki jest Wałęsa, to każdy wie. Legenda też się kruszy. A ostatnio Wałęsa ma wysyp takich wypowiedzi. Myślę, że u niego język wyprzedza głowę - tak publicysta "Polityki" komentował kontrowersyjne wypowiedzi Lecha Wałęsy.
Borusewicz upomniał się o wietnamskich opozycjonistów. "Możecie poszerzyć obszar swobód obywatelskich"