- On mi wiele złego zrobił, ale wszystkie akcje z nim wygrałem. Teraz on chce zagrabić moje zwycięstwo, więc należałoby iść i wyjaśnić: jaka była rola Borusewicza. Prowokator? Agent czyiś? Czy po prostu słaby, nieznający się na rzeczy? Bo wszystko, co proponował, okazało się naprawdę fatalną pomyłką, klęską. Ja to poprawiałem i wszystkie akcje z Bogdanem wygrałem, dlatego mu odpuściłem. Ale teraz chyba nie mam wyboru - powiedział były prezydent Lech Wałęsa w telewizji TVN24.
To odpowiedź na słowa legendy "Solidarności", Henryki Krzywonos, która w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" przyznała, że co prawda Wałęsa był przewodniczącym strajku w Stoczni Gdańskiej, ale tylko ze względu na swoją charyzmę. - Rywalizacja była od początku. Wałęsa miał dar przekonywania, więc został przewodniczącym. Jednak tak naprawdę to mieliśmy przewodniczącego. Był nim Bogdan Borusewicz. Nieujawniony przewodniczący. Przecież to Borusewicz kręcił tym strajkiem - powiedziała "Wprost" Krzywonos.
Na pytanie dziennikarki TVN24, czy Wałęsa sugeruje, że Borusewicz współpracował z władzami komunistycznymi, były prezydent odparł, że nie wie. - Pójdźcie tą drogą dlatego, że wszystkie jego akcje były fatalne. Jest ich dużo więcej, jeśli będzie trzeba, będę je powoli ujawniał.
- Po raz kolejny przekonuję się, że dyskusja z przyjaciółmi za pośrednictwem mediów nie służy sprawom. Narzucane są interpretacje, podawane są osądy wypowiedzianych słów bez ich kontekstu i właściwego znaczenia - pisze Wałęsa.
W dalszej części wysłanego mediom oświadczenia, były prezydent przytacza swoje słowa z TVN24 i podkreśla, że "pytał otwarcie", ale "nie podpowiadał żadnej odpowiedzi na te pytania". - Nie ja jestem od osądów historycznych i personalnych. I takich sądów i świadectw nikomu wystawiać nie zamierzam. Ja tylko stawiam pytania i oddaję historykom i dziennikarzom do wyjaśniania - dodaje.