Sondaże CBOS i TNS Polska zgodnie pokazały, że Prawo i Sprawiedliwość wreszcie wyprzedziło PO. Oczywiście do wyborów parlamentarnych zostało jeszcze ponad dwa lata, ale Platforma nie może tych wyników bagatelizować.
Zdaniem Pawła Lisickiego z tygodnika "Do Rzeczy", spadek popularności to przede wszystkim efekt "szeregu wpadek ministrów i braku odpowiedniej reakcji premiera". - Przede wszystkim chodzi mi o sprawę m.in. Joanny Muchy. Miliony utopione w koncercie Madonny to sprawa tak oczywista i bulwersująca, że decyzja premiera powinna być jedna i polegać na odwołaniu pani minister. A premier robi wrażenie, jakby nie do końca wiedział, jak z obecnego kryzysu wyjść - oceniał dziennikarz w "Poranku Radia TOK FM".
A to przecież sam premier był od tej pory najmocniejszą - i pewną - bronią Platformy Obywatelskiej. Nie bał się spotkań z wyborcami, a spektakularne przejazdy tuskobusem przez Polskę przekładały się na poparcie w wyborach. Teraz tuskobus - mimo zapowiedzi - nie ruszył w objazd kraju...
I co ważniejsze, niekoniecznie dałby oczekiwany przez PO efekt. - Tego spadku poparcia, zmiany trendu, nie da się przypudrować kosmetycznymi ruchami. Wyborców Platformy irytuje już ciągłe straszenie PiS-em - uważa Agata Nowakowska z "Gazety Wyborczej".
Według Romana Kurkiewicza z Collegium Civitas, premier nie jest już tym, który wyciągnie PO z każdych kłopotów. - Boję się, że już nawet ewidentny czar Donalda Tuska nie działa. Prysł - stwierdził w TOK FM.
Co więc musi zrobić premier, żeby Platforma Obywatelska złapała wiatr w żagle? Zdaniem Agaty Nowakowskiej trzeba spełnić trzy warunki.
- Po pierwsze trzeba - bardzo precyzyjne - pokazać, że co ten rząd chce robić. To musi dotyczyć wszystkich resortów. Po drugie, politycy muszą sobie zdawać sprawę z tego, że skończył się czas łatwych decyzji. Teraz żeby dokonać systemowych zmian, które poprawiają jakość polskiej szkoły czy służby zdrowia, potrzebne są odważne decyzje. I trzecia rzecz: ludzie. Platforma ma krótką ławkę kandydatów na ministrów.
Dlatego, według dziennikarki "Gazety Wyborczej", premier Tusk zwleka z poważnymi zmianami w rządzie. - Zastanawiam się nad tym, po jakich ludzi mógłby sięgnąć premier... I przychodzą mi do głowy głównie nazwiska kojarzone z lewicą. A to Włodzimierz Cimoszewicz, a to prof. Jerzy Hausner, a to Dariusz Rosati. Do odważnych decyzji potrzebni są naprawdę dobrzy ludzie - przekonywała Nowakowska.
Tylko że sięganie po polityków spoza własnej partii może być przyznaniem się do słabości własnych kadr.