"Wracam i nie mam siły nawet na zrobienie prania", "Odeszłam z korpo i zobaczyłam, że są pory roku" - tak o pracy w korporacji opowiadają 30-latkowie. To negatywne podejście wzbudziło wiele emocji wśród naszych czytelników, dostaliśmy od Was mnóstwo listów. "Moja korpo jest OK. Kiedy dużo imprezowałam, mogłam zacząć pracę o 11" - pisała w odpowiedzi na nasz tekst Agnieszka.
Z kolei inni zwracali uwagę na problemy pokolenia 30-latków. " My wyjątkowo nie doceniamy rzetelnej pracy i rozwoju" - komentował Marek. Jego list sprowokował kolejne Wasze komentarze i maile. Teraz publikujemy najciekawszy komentarz, który pojawił się pod tekstem:
Ateofi :
Obecne młode pokolenie ma niesamowicie roszczeniową postawę, która skonfrontowana z potrzebami rynku wypada zdecydowanie na jego niekorzyść. Pamiętam, jak rozmawiałam z kandydatkami na zastępstwo, ponieważ byłam w ciąży. Zacznę od tego, że wszystkie osoby wpisały w CV dobrą znajomość Excela. A jak zaczęłam sprawdzać ich umiejętności, to potrafiły wyliczyć sumy końcowe w tabelkach i niewiele więcej.
Po opisaniu moich obowiązków (a jest tego sporo) tylko jedna dziewczyna powiedziała, że jest tego dużo, ale da radę i "ogarnie się" z pracą. Pozostałe "panny" miały taki wyraz twarzy, jakby szły na ścięcie, a jedna od razu marudziła, że będzie za dużo pracy i za ciężko.
Oczywiście wybrałam tę dziewczynę, która powiedziała, że da radę. Poza tym jako jedyna uśmiechała się podczas rozmowy i aktywnie zadawała pytania. Widać było, że się nadaje. Teraz, po moim powrocie, dostała stałą pracę w innym dziale, bo dobrze się sprawiła. Aha, jeszcze jedno - obie pracujemy we "wstrętnej korporacji", która jakoś nas nie doi, nie żyłuje i nie zabiera życia prywatnego.
Ja z kolei zaczęłam doświadczenie zawodowe zbierać podczas studiów, byłam na praktykach darmowych i płatnych. W wakacje pracowałam, jak tylko miałam okazję. Po skończeniu studiów pierwsze, co zrobiłam, to wysłałam prawie 100 profesjonalnie przygotowanych CV i listów motywacyjnych - odpowiedzi na ogłoszenia oraz listy do agencji pośrednictwa pracy.
Wiedziałam, że w akademiku mogę zostać tylko do września, a moich rodziców nie byłoby stać, żeby utrzymać mnie w Warszawie. Pracę dostałam dzięki agencji pośrednictwa i pracuję do dzisiaj.