Kwestia składek emerytalnych trafiła do Sądu Najwyższego za sprawą Edwarda H. Choć osiągnął on wiek emerytalny, ZUS odmówił mu wypłaty świadczeń. Uzasadniał to zbyt krótkim okresem odkładania składek, który wynosił w tym przypadku 16, a nie 25 lat, jak nakazują przepisy. W związku z tym wszystkie pieniądze zgromadzone w ZUS przepadły.
H. postanowił odwołać się od decyzji ZUS. W piśmie do sądu powołał się na artykuł 67 Konstytucji, mówiący o prawie obywatela do zabezpieczenia społecznego w wypadku choroby lub inwalidztwa oraz po określeniu odpowiedniego wieku. Konstytucja mówi więc o jednym warunku otrzymania emerytury - wieku. Tymczasem zdaniem H. Ustawa o emeryturach i rentach bezprawnie wymaga jeszcze jednego: odpowiednio długiego okresu składkowego.
H. powoływał się również na artykuł 64 konstytucji, w którym mowa o prawie do własności, i uzasadniał, że niewykorzystana składka jest niezależna. Dlatego powinna mu zostać zwrócona wraz z odsetkami. Wszystkiego uzbierało się 200 tys. zł.
ZUS odmówił wypłaty pieniędzy, podobnie sądy kolejnych instancji. Skargę w styczniu odrzucił także Sąd Najwyższy. W uzasadnieniu wyroku, powołującego się na orzeczenie jeszcze z 2008 roku , można przeczytać, że "składki na ubezpieczenie emerytalne nie są prywatną własnością", a "przepisy o ochronie własności nie mają zastosowania, bowiem wpłacone fundusze nie stanowią własności powoda".
Tymczasem rząd rozważa przesunięcie środków z OFE właśnie do ZUS. - Gwarancją bezpiecznej emerytury, co ktokolwiek na ten temat powie, jakikolwiek komentator czy polityk, jest ZUS i państwo, i dobrze o tym wiemy - mówił tydzień temu na konferencji prasowej premier Donald Tusk.
O sprawie szerzej pisze portal pox.pl