Onkolog: Mastektomia sprawia, że nowotwór nie ma gdzie się rozwijać. Te kobiety można uratować

Angelina Jolie zdecydowała się na prewencyjną mastektomię, bo jest nosicielką wadliwego genu, który wywołuje nowotwór piersi. - Jestem szczęśliwa, że podjęłam taką decyzję. Teraz dzieci nie muszą się już bać, że mnie stracą z powodu choroby - napisała w poruszającym artykule. Czy rzeczywiście mastektomia to skuteczna profilaktyka raka? Kiedy ryzyko jest tak duże, że warto ją rozważyć? O tym rozmawiamy z onkologiem Andrzejem Nowickim.

Anna Pawłowska, Gazeta.pl: - Po tym, jak Angelina Jolie opowiedziała o swojej decyzji poddania się prewencyjnej mastektomii, na pewno wiele kobiet zacznie się zastanawiać, czy im też grozi rak. Jak sprawdzić, czy znajdujemy się w grupie ryzyka?

Andrzej Nowicki*: - Podstawową sprawą jest historia rodzinna. Jeżeli były przypadki zachorowania na raka piersi w najbliższej rodzinie i krewne chorowały wcześnie, poniżej 50., czy nawet 40. roku życia, to daje już do myślenia. W takiej sytuacji kobieta powinna udać się do onkologa. Do takiego lekarza nie trzeba mieć skierowania.

Tak naprawdę wywiad może zebrać też lekarz podstawowej opieki zdrowotnej i to właśnie on powinien być ważnym ogniwem w profilaktyce raka. Powinien na przykład badać piersi, kiedy osłuchuje pacjentkę. To powinno być rutynowe działanie, ale, niestety, nie jest.

Czyli jednak pozostaje onkolog. Jak wygląda taka wizyta?

- Pacjentka powinna powiedzieć lekarzowi, dlaczego obawia się raka piersi. Onkolog przeprowadzi szczegółowy wywiad, będzie pytał o poszczególne przypadki zachorowań w rodzinie. Standardowo kobietę poniżej 40. roku życia skieruje na USG, a nawet na mammografię. Nawet jeśli nie będzie żadnych nieprawidłowych zmian, to pacjentka znajdująca się w grupie ryzyka powinna być skierowana do poradni genetycznej.

Takie postępowanie dotyczy tylko raka piersi, czy wszystkich nowotworów?

- Generalnie, są dwie grupy nowotworów: uwarunkowane rodzinnie i genetycznie, oraz tzw. sporadyczne. Do pierwszej grupy mogą być zaliczane rak piersi, rak jajników i rak jelita grubego. Są określone geny, które możemy zbadać, żeby określić prawdopodobieństwo zachorowania. Taki test nie jest bardzo drogi, ale jest płatny, to koszty rzędu kilkuset złotych.

W przypadku innych nowotworów geny mogą zwiększyć prawdopodobieństwo zachorowania, ale nie są decydujące. Na przykład na stu palaczy pewna ich liczba nie zachoruje na raka płuc. To właśnie osoby, które nie miały skłonności genetycznej. Ale jednak decydującym czynnikiem pozostaje po prostu dym papierosowy.

To znaczy, że osoby, u których w rodzinie były przypadki np. nowotworu płuca, nie mają powodów do obaw?

- Nie. Jeśli chodzi o poradnie genetyczne, to powinny się do nich zgłaszać osoby, które są w grupie ryzyka, czyli w rodzinie były nowotwory warunkowane genetycznie, o których mówiliśmy: piersi, jajników i jelita grubego. Warto przy tym podkreślić, że do poradni można iść bez wcześniejszej wizyty u onkologa.

Kto w takiej sytuacji oceni, czy badanie jest potrzebne?

- W każdej takiej poradni pracuje specjalista, który robi dokładny wywiad. W ten sposób określa się, czy dana pacjentka rzeczywiście jest w grupie ryzyka i może mieć genetyczne uwarunkowania do zachorowań. Ostatecznym potwierdzeniem są testy.

Jak wygląda taki test?

- Test jest bardzo prosty, wystarczy pobrać krew do analizy.

Warto korzystać z testów dostępnych w internecie? Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "test na raka" i jest mnóstwo ofert.

- Przede wszystkim trzeba by zweryfikować, jakie laboratorium to robi, czy firma zajmuje się tym odpowiednio długo. Trzeba pamiętać, że to przede wszystkim świetny biznes dla wielu osób. Poradnie genetyczne są w każdym województwie, lepiej skorzystać z nich, niż zamawiać testy przez internet. Poza tym w poradni genetycznej jest też lekarz, który umie właściwie ocenić ryzyko,

Co dzieje się, jeśli u pacjentki zostanie wykryty gen warunkujący raka piersi?

- Jeśli chodzi o raka piersi, to około 5-7 proc. ogólnej liczby zachorowań ma uwarunkowania genetyczne. Musimy więcej o tym mówić. Te kobiety często nie wiedzą, że są nosicielkami wadliwego genu, i że mogą zachorować. A to wszystko kobiety do uratowania. Jeśli u danej pacjentki wcześnie wykryjemy ten gen i zadziałamy profilaktycznie, pacjentka może być bezpieczna.

Na czym polega to działanie profilaktyczne?

- Są bardzo różne podejścia. Amerykanie na przykład stosowali leki antyestrogenowe, ale to było leczenie przewlekłe. Kobiety nie zawsze godziły się na taką terapię, często zresztą są to jeszcze pacjentki w wieku rozrodczym. Dlatego lepsza jest mastektomia podskórna i jednoczesna rekonstrukcja za pomocą protez silikonowych. To jest zabieg dający bardzo dobre efekty medyczne, ale też kosmetyczne, co jest przecież bardzo istotne. Ta operacja uwalnia kobietę od ryzyka raka piersi, bo nowotwór nie ma gdzie się rozwinąć. Innym podejściem jest monitorowanie.

Na czym polega?

- Kobieta jest cały czas pod intensywnym nadzorem, ma regularnie wykonywane badania, przynajmniej raz w roku. To, niestety, bardzo duże obciążenie dla kobiety, przed każdym badaniem jest ogromny stres. Takie życie z tykającą bombą. Dlatego mastektomia jest dużo lepszym rozwiązaniem.

W Polsce wykonuje się takie zabiegi?

- Oczywiście, mamy kilka klinik, w których wykonuje się prewencyjną mastektomię, ale też rekonstruuje piersi po zabiegu mastektomii u kobiet, które już zachorowały na nowotwór.

NFZ refunduje te zabiegi?

- Tak, ale podobnie jak w przypadku wielu innych zabiegów są określone limity. W związku z tym pacjentki muszą czekać na swoją kolej, są różne komisje, które poprzedzają kwalifikację do zabiegu. A czeka się długo.

* dr hab. n. med. Andrzej Nowicki , prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Jest onkologiem i proktologiem.

Jeśli przeszły panie operację prewencyjnej mastektomi i chciałyby o tym napisać - prosimy o maila: agnieszka.siuzdak@agora.pl

Więcej o: