- Kiedy hitlerowskie Niemcy zaczęły mordować Żydów w Europie, społeczeństwo niewiele robiło, by to powstrzymać - pisze "Washington Post" . Podaje przykłady państw, których obywatele "nie zalali w oburzeniu ulic, gdy ich sąsiedzi byli wywożeni do obozów koncentracyjnych". Gazeta wymienia przykłady tych krajów. Pisze o Włochach, Francji, Holandii oraz Polsce.
- Jednak 70 lat temu jeden naród zaprotestował - pisze "Washington Post". - Bułgaria, jedyne wschodnioeuropejskie państwo, które uratowało większość swoich Żydów przed komorami gazowymi i krematoriami - wskazuje.
Washington Post, jak zdarzało mu się w przeszłości, posługuje się terminem "polskie obozy koncentracyjne", do których w 1943 roku rząd Bułgarii chciał w sekrecie wysłać 20 tysięcy Żydów. Jak piszą autorzy artykułu, gdy miało dojść do wywózek, Bułgarzy zaprotestowali. - Dlaczego Bułgaria, naród, którego populacja to jedynie 1/10 niemieckiej, była w stanie oprzeć się rasistowskiej ideologii, która podporządkowała sobie większość Europy w drugiej połowie XX wieku? - pyta gazeta.
Dziennikarzom odpowiada Jacky Comforty, reżyser filmu "Optimist" - dokumentu o, jak pisze "WP", "bułgarskich sługusach Adolfa Hitlera". - Po dziesięcioleciach pokojowej koegzystencji z Żydami i ponad 500-letniej opresji ze strony Turków Bułgarzy po prostu nie kupowali nienawiści sprzedawanej przez Hitlera - twierdzi Comforty.
To wszystko prawda. Jednak argumentacja dziennikarzy "Washington Post" i porównania, jakie stosują są zdaniem ekspertów zupełnie nieuprawnione. - Przeciwko takiemu uogólnieniu należy zdecydowanie zaprotestować - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego. - Wszystkie te państwa, poza Bułgarią, Rumunią, Węgrami i Słowacją, były okupowane, częściowo lub całkiem - dodaje. Jak podkreśla historyk, Polska w tym czasie znajdowała się pod całkowitą okupacją, którą porównywać można tylko z terenami Związku Sowieckiego czy częścią Jugosławii.
- Trudno mówić, że państwo polskie niewiele zrobiło. Ono nie istniało. Miało swoje podziemne agendy, ale nie były one wystarczająco silne i liczne. Choć oczywiście protestowały przeciwko dokonującej się zagładzie przesyłając informacje, publikując je w konspiracyjnej prasie. Protestował też polski rząd emigracyjny i doprowadził do międzynarodowego potępienia zbrodni na ludności żydowskiej w grudniu 1942 roku - mówi Żbikowski.
Zdaniem profesora porównania, na które pozwolił sobie "WP" są nie tylko nieuprawnione, ale i ahistoryczne. - Są krzywdzące dla znacznej części polskich elit, które robiły wówczas to co mogły - podkreśla Andrzej Żbikowski. - Oczywiście historiografia bardzo docenia to, co zrobiła Bułgaria chroniąc tysiące Żydów - dodaje.
Problem zauważyli też czytelnicy, którzy pod elektroniczną wersją artykułu na stronie Washingtonpost.com zaczęli protestować w komentarzach. - To "wspaniałe", że porównujecie Włochy, Francję i Holandię do Polski. Polacy byli przeznaczeni do eksterminacji. Nie mieli możliwości "zalania ulic w oburzeniu" - pisze Marie Su.
Czytelnicy przywołują także liczby. Podkreślają, że z Polski, której obywatele zdaniem "Washington Post" nie sprzeciwiali się Holocaustowi, jest aż 6339 Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W Bułgarii jest ich dwudziestu.
To nie pierwszy nierzetelny artykuł amerykańskiej gazety o Holokauście. Terminy "polskie obozy koncentracyjne", a nawet "polskie obozy śmierci" pojawiały się tam wcześniej. Interweniować musiał ambasador.
Tak jest i tym razem. Ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf zamieścił na stronie polskiej ambasady w Waszyngtonie notkę z linkiem, za pośrednictwem którego można wysłać w tej sprawie protest kierowany do szefa "Washington Post".