Sondaże to polska choroba? Prof. Czapiński: Tak, ale tylko te nierzetelne. A jest ich cały wysyp

- Ciągłe prowadzenie badań opinii publicznej jest w Polsce chorobą - stwierdził w Poranku Radia TOK FM Kazimierz Wóycicki. Publicysta krytykował najnowsze badanie prof. Janusza Czapińskiego, z którego wynika, że nadchodzące wybory może wygrać PiS. - Ktoś, kto usiłuje je przewidywać, nie zna się na polityce - mówił Wóycicki. - To nie jest prognoza na 2015 rok, ja tylko pokazałem, jak dziś wygląda sytuacja - ripostuje prof. Czapiński. I dodaje, że problemem nie jest liczba sondaży, ale ich fatalna jakość

Rekordowo niska frekwencja w wyborach parlamentarnych planowanych na 2015 r. może pomóc w zwycięstwie PiS. To pierwsze wnioski z najnowszego badania "Diagnozy społecznej" , prowadzonej przez prof. Janusza Czapińskiego. - Zanosi się na radykalny spadek frekwencji, nawet poniżej 40 proc. Gdyby frekwencja spadła o kolejne 4 punkty proc., PiS byłby w stanie samodzielnie tworzyć rząd - mówił psycholog społeczny "Gazecie Wyborczej".

"W innych krajach nie ma sondaży dwa razy dziennie"

- Ciągłe prowadzenie badań opinii publicznej jest w Polsce chorobą - stwierdził w Poranku Radia TOK FM Kazimierz Wóycicki, publicysta Studia Opinii i Liberte.pl. Jego zdaniem w polityce francuskiej czy brytyjskiej "nie publikuje się badań dwa razy dziennie". - To zniekształca opinię publiczną - dodał.

Wóycicki zauważył też, że znajdujemy się dopiero na półmetku kadencji. - W każdym kraju w połowie kadencji mądry rząd ma najgorsze możliwe notowania. Podjął trudne decyzje, ma jeszcze czas na kolejne, i będzie nadrabiał w końcówce - tłumaczył publicysta. - Dzisiaj nie można nic powiedzieć o wyborach w 2015 r. Ktoś, kto usiłuje je przewidywać, nie zna się na polityce - orzekł.

- W tej sprawie się zgadzam - przyznał w rozmowie z TOK FM prof. Czapiński. - To nie jest prognoza na 2015 rok, ja tylko pokazałem, jak dziś wygląda sytuacja poparcia dla ugrupowań politycznych. Nie pytamy nawet, na kogo ktoś by zagłosował. Pytamy o identyfikację z partiami. Tu i teraz - zastrzegł psycholog. - Można to oczywiście potraktować jako ostrzeżenie. Po raz pierwszy na tak dużej próbie stwierdzono przetasowanie w czołówce partii. Powinno to politykom dawać do myślenia - dodał prof. Czapiński w rozmowie z TOK FM.

"Choroba? Wysyp nierzetelnych badań sondażowych"

Czy jednak permanentne publikowanie badań opinii to choroba polskiej sfery publicznej, jak uważa Wóycicki? - Chorobą jest robienie bardzo nierzetelnych badań. A ich jest cały wysyp - podkreśla prof. Czapiński. Chodzi zwłaszcza o przygotowywane naprędce badania telefoniczne, w których udział bierze niewielki odsetek pytanych. Nawet jednak robione powoli i z pozoru rzetelne badania mogą okazać się stekiem bzdur. Tak było choćby ze słynnym badaniem Fundacji "Maciuś" o głodujących dzieciach .

Dlatego ważna jest ostrożność. - Politycy bardziej doświadczeni w czytaniu wyników sondaży zdają sobie sprawę, że nie powinni literalnie traktować ich wyników - zaznacza prof. Czapiński. - Rzecz w tym, żeby odbiorcy wyników sondaży mieli świadomość, jaką wagę powinni do nich przywiązywać, na ile są rzetelne i na ile obrazują stan faktyczny - dodaje. Powinniśmy więc zwracać uwagę na sondażową kuchnię. O ile będziemy mieli do niej dostęp.

Badanie staranne, ale... mało odkrywcze?

Renata Kim z "Newsweeka" przyznała w Poranku Radia TOK FM, że ufa opracowaniom prof. Czapińskiego. - Diagnoza społeczna to badanie wykonywane bardzo starannie i na ogromnej próbie - podkreśliła. Dziennikarka zastrzegła jednak, że tezy z nowego sondaży wcale nie są odkrywcze. - "Lemingi", czyli część wyborców PO, od dawna mówią o swoim rozczarowaniu tą partią. To jest fakt. Nawet bez diagnozy mówiliśmy w studiu dokładnie to samo - stwierdziła Kim.

"Media potwornie agitują. Są najbardziej partyjne"

Wóycicki w Poranku Radia TOK FM ubolewał też nad tym, że nie prowadzi się kampanii na rzecz udziału w wyborach, co jest jego zdaniem "w interesie polskiej polityki niezależnie od partii". A zapowiadana niska frekwencja "świadczy o kompletnym braku dyskusji politycznej". - W Polsce jest się agitowanym, ale nie ma miejsc, gdzie można podyskutować. Polacy chcą dyskutować - zauważył Wóycicki. - Ale media agitują w potworny sposób. Jak się czyta "Gazetę Wyborczą", będzie się lewicowym, jak się czyta "Rzeczpospolitą", będzie się prawicowym. To nonsens. Media są od tego, żeby objaśniać politykę, a wybór pozostawiać ludziom. U nas najbardziej partyjne są właśnie media - zakończył gość Poranka Radia TOK FM.

Więcej o: