Aktorka zdecydowała się na operacyjne usunięcie obu piersi. Mastektomia ma zapobiec zachorowaniu na raka. W przypadku aktorki ryzyko wynosiło - jak ocenił jej lekarz - aż 87 proc.
- Chciałam, żeby inne kobiety wiedziały, że decyzja o masektomii nie była łatwa. Ale jestem bardzo szczęśliwa, że ją podjęłam. Ryzyko, że zachoruję na raka piersi zmalało z 87 do mniej niż 5 procent. Teraz mogę mówić dzieciom, że nie muszą się bać, że mnie stracą z powodu tej choroby - napisała Jolie w "NYT" . Rzecznik Angeliny Jolie i Brada Pitta na razie nie udziela komentarzy.
- Moja mama zdążyła poznać swoje pierwsze wnuczki. Jednak kolejne dzieci nie miały już szansy, by spotkać babcię i zobaczyć, jak cudowną, kochającą osobą była - napisała aktorka. - Często rozmawialiśmy o "mamie mamusi", musiałam tłumaczyć dzieciom, jaka choroba ją zabrała, a one pytały, czy ze mną wydarzy się to samo - dodała. Jolie przyznała, że długo odsuwała od siebie myśl o chorobie i przekonywała dzieci, że nic jej nie grozi. Okazało się jednak, że ma gen BRCA1, który radykalnie zwiększa ryzyko zachorowania. Aktorka podkreśla, że, gdy się o tym dowiedziała, postanowiła "działać" i zminimalizować ryzyko jak tylko się da.
Przez trzy ostatnie miesiące Angelina Jolie nie mówiła publicznie o swojej decyzji i poddawała się kolejnym procedurom medycznym. - Wszystko zaczęło się 2 lutego - opowiada Jolie i opisuje kolejne bolesne zabiegi. Ostatni etap to rekonstrukcja piersi z wykorzystaniem implantów. - W ostatnich latach medycyna bardzo się rozwinęła, są nowoczesne procedury i efekty mogą być naprawdę piękne. Tylko małe blizny i to wszystko - podkreśliła Jolie.
Angelina Jolie podziękowała swojemu partnerowi za wsparcie w tej trudnej decyzji. - Mam szczęście, że Brad dał mi tyle miłości. Był ze mną przez cały czas w Pink Lotus Breast Center, gdzie byłam operowana - opowiada aktorka.
- Wiedzieliśmy, ze to, co robię, jest słuszne dla naszej rodziny i bardzo nas zbliży. I tak się stało - pisze Jolie w "NYT".
W poruszającym, obszernym artykule aktorka wyjaśniła: - Piszę o tym, bo mam nadzieję, że inne kobiety będą mogły skorzystać z mojego doświadczenia. Rak to słowo, które sączy strach do ludzkich serc i budzi głębokie poczucie bezradności. Ale dziś wystarczy zrobić badanie krwi, by sprawdzić, czy jest się w grupie wysokiego ryzyka zachorowań na raka piersi i jajnika. A potem trzeba działać.