- W ogromnym worku, który nazywamy psychologią, jest mnóstwo szarlatanerii - pisze w książce "Zakazana psychologia" dr Tomasz Witkowski. - To głównie terapie dziecięce i z zastosowaniem dzieciństwa, działalność psychologów sądowych, psychoonkologia. W tych obszarach starałem się identyfikować praktyki, które często oparte są na powtarzanych od wielu lat mitach - tłumaczył w "Konfrontacjach" Radia TOK FM dr Witkowski.
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w książce dr. Witkowskiego jest twierdzenie, że syndrom DDA, Dorosłych Dzieci Alkoholików, nie istnieje. - To nie mój pogląd, to fakty - zaznaczył psycholog w Radiu TOK FM. Dr Witkowski wskazywał, że pierwsze badania z 1992 r. pokazały, że syndrom DDA jest tzw. efektem horoskopowym, gdzie ogólność sformułowań pozwala na opisanie za ich pomocą osobowości wielu ludzi. - Te badania wielokrotnie powtarzano, jest ich kilkaset. Większość pokazuje, że nie jesteśmy w stanie zdiagnozować syndromu DDA - tłumaczył psycholog.
- Zdumiewa mnie zapał, z jakim dr Witkowski atakuje syndrom, którego istnienie jest iluzoryczne - mówił prof. Jerzy Mellibruda, psycholog uzależnień z SWPS. Przypomniał swój artykuł, który rozpoczął od słów "DDA nie jest chorobą". Bo to, że ktoś wychowywał się w rodzinie z problemem alkoholowym, nie oznacza, że jest chory. - Problemem jest wielu dorosłych ludzi, którzy dźwigają ciężar śladów trudnego dzieciństwa. Te osoby wymagają profesjonalnej pomocy - zaznaczył psycholog.
Zdaniem prof. Mellibrudy DDA spełniał jednak kiedyś ważne funkcje. - Dzieci alkoholików były obarczone stygmatem społecznym, za PRL uważano je za zboczeńców i przestępców. W latach 80. trzeba to było odczarować. To się udało, dziś problemy tych ludzi trzeba traktować indywidualnie - zaznaczył psycholog.
Kto jednak za to indywidualne traktowanie odpowiada? - W Polsce terapeutą może zostać każdy, bez jakiegokolwiek wykształcenia. Wystarczy założyć działalność gospodarczą - tłumaczy dr Witkowski. A coraz większa liczba absolwentów psychologii prowadzi do... wzrostu liczby osób korzystających z terapii.
Co więcej, zdaniem dr Witkowskiego dyskusyjne jest samo stosowanie psychoterapii. Większość badań wskazuje na większą skuteczność innych metod, np. behawioralno-poznawczej. - Psychoterapia zaczęła być refundowana przez NFZ bodajże dwa lata temu. To pokazuje podejście do osiągnięć nauki w tym zakresie - skwitował dr Witkowski.
- Ma pan wąskie wyobrażenie na temat psychoterapii - zdenerwował się w pewnym momencie prof. Mellibruda. - Idea, że w psychologii tylko jedno podejście jest wartościowe, nie znajduje potwierdzenia - przekonywał psycholog. - Psychoterapia jest bardzo intymnym i subiektywnym przedsięwzięciem. Ustalanie jakichś obiektywnych nie jest łatwe - zaznaczył.
Prof. Mellibruda wskazywał też, że pomoc psychoterapeutyczna w Polsce nie zasługuje na tak ostrą krytykę. - Jeśli psychoterapia jest uprawiana w obrębie systemu ochrony zdrowia, są dość ścisłe kryteria, które mówią, jakie szkolenia, akredytacje, egzaminy certyfikacyjne powinny być wymagane. Nie można powiedzieć, że to jest całkowita partyzantka - zaznaczył psycholog.
- Mam wrażenie, że żyjemy w dwóch różnych światach. Mam kilkaset listów, maili od osób pokrzywdzonych przez psychoterapeutów - wyjaśniał dr Witkowski. - Psychoterapia jest tak osobistym i subiektywnym przedsięwzięciem, że część osób nie uzyskuje zadowalających efektów. Ci ludzie są rozczarowani, ale to nie oznacza, że ktoś zrobił im coś złego - oponował prof. Mellibruda.
- Jeżeli psychoterapeuta zaleca odstawienie leków na niedoczynność tarczycy, która powoduje stany depresyjne, a pacjent dokonuje próby samobójczej, to nie jest to niezadowolenie - zauważył dr Witkowski. - To jest błąd. Zgadzam się z panem - przyznał prof. Mellibruda.
W takiej sytuacji pacjent jest jednak bezradny. - Pokrzywdzony przez terapeutę nie ma szans dochodzenia swoich praw - tłumaczył psycholog, który niejednokrotnie interweniował w różnych miejscach. Rzecznik praw pacjenta odrzuca wszelkie skargi. A komisje etyczne przy branżowych towarzystwach odpowiadają nawet po dwóch latach. Odmownie.