Z Afryki, przez Azję do USA i Europy. Twój T-shirt obleciał świat [OTO JEGO TRASA]

Jeansy i koszulka, które masz na sobie, prawdopodobnie zwiedziły więcej świata niż Ty. Przykładowa trasa? Egipt, potem kolejno kilka państw azjatyckich i USA. Wreszcie sklepowa półka w Polsce. Dlaczego? Bo tak jest taniej. W Azji pracownikom często płaci się grosze, więc firmy chętnie przenoszą tam produkcję. Skutki? Dobre dla klientów, bo ubrania nie są drogie. Fatalne dla ekologii oraz życia i zdrowia azjatyckich pracowników.

 

Droga przeciętnego t-shirta. Fot. FP

Jaką drogę przebywa przeciętny T-shirt czy para jeansów? Bawełna, z której produkuje się odzież, najczęściej pochodzi z Chin lub Indii. Plantacje są też m.in. w USA, Turcji, Afryce Północnej, czy byłych republikach radzieckich. Z tych miejsc surowiec jest transportowany do fabryk, w których przerabia się go na materiał. Zwykle odbywa się to w Chinach, Bangladeszu, Indiach, Sri Lance, Pakistanie, Kambodży i innych państwach azjatyckich.

Dopiero potem szyje się konkretną parę jeansów. Może nastąpić to w tym samym państwie, w którym powstał materiał, ale często konieczny jest dalszy transport. Duże, międzynarodowe firmy mogą korzystać nawet z tysiąca fabryk. Mniejsze firmy, również te działające tylko na jednym rynku, mogą natomiast współpracować z kilkudziesięcioma fabrykami. Gotowe ubrania są transportowane do centrali firmy np. w USA lub Europie. Dopiero na koniec trafiają do sklepów na całym świecie i naszych szaf.

"Warunki pracy uwłaczają ludzkiej godności"

Dlaczego ubrania "zwiedzają" cały świat? - To się po prostu firmom opłaca, szczególnie przy potężnych zleceniach - mówi Maria Huma z Kampanii Kupuj Odpowiedzialnie . W niektórych państwach praca jest tak tania, że korzystne jest, mimo wysokich kosztów paliwa, korzystanie z fabryk rozrzuconych po kilku kontynentach. A to z kolei fatalnie odbija się na środowisku. - W dodatku często wykorzystywane do produkcji ubrań surowce powstawały w sposób degradujący środowisko naturalne - mówi Huma.

Co więcej, jeden T-shirt, który samolotem przebył tysiące kilometrów, może mieć większy ślad węglowy niż niejeden Europejczyk. Czym jest "ślad węglowy"? To suma emisji szkodliwych substancji (takich jak dwutlenek węgla) wywołanych przez daną osobę, organizację, wydarzenie lub produkt.

Jednak nie chodzi tylko o ekologię. Jeszcze ważniejsza jest kwestia społecznej odpowiedzialności producenta. - Rzeczy, które kupujemy, często zostały wyprodukowane w warunkach urągających ludzkiej godności - mówi Maria Huma. Niskie zarobi pracowników, fatalne warunki pracy i nieekologiczny proces produkcji powodują, że firmy odzieżowe oszczędzają sporo pieniędzy. Ale skutki takich działań mogą być tragiczne.

W kwietniu z powodu zawalenia się budynku fabryki odzieży w Bangladeszu zginęło ponad tysiąc osób. Okazało się, że budynek był w fatalnym stanie. Dlaczego więc przebywali w nim ludzie? Bo wielkie firmy nie mają pełnej kontroli nad swoim procesem produkcji. Oszczędzają i nie zawsze przejmują się warunkami pracy osób, które pracują dla ich pośredników, np. w dalekiej Azji. Również klienci, kupując jeansy czy T-shirt, nie zastanawiają się nad tym, w jakich okolicznościach ubranie powstało.

"Firmy coraz częściej starają się poprawiać sytuację, ale wciąż jest ciężko"

Z tym zjawiskiem starają się walczyć twórcy kampanii Kupuj Odpowiedzialnie. - Chodzi przede wszystkim o uświadamianie. Pokazanie, że taki problem istnieje. Że dotyczy zarówno kwestii społecznych, jak i środowiskowych. Docieramy z tą informacją przede wszystkim do konsumentów, ale też do producentów. Staramy się promować bardziej świadome społecznie i ekologiczne alternatywy - mówi Maria Huma.

Działaczka podkreśla, że problem wciąż jest bardzo poważny, chociaż coraz więcej firm, zwłaszcza zachodnich, stara się wprowadzać nowe rozwiązania. Poprawę widać zwłaszcza w zakresie stosowania rozwiązań proekologicznych. Dlaczego? - O wiele łatwiej jest im poprawiać sytuację związaną z ekologią. Są tam do wprowadzenia konkretne rozwiązania - mówi Huma. - Gorzej ze stroną społeczną. W tym momencie zglobalizowanego świata, w jakim jesteśmy, większość firm po prostu nie ma kontroli nad swoim łańcuchem produkcji - twierdzi.

Problemem jest też dosyć niskie zainteresowanie tym problemem obywateli. - Utrudnia to dostępność pewnych produktów i szum informacyjny. Wielu konsumentów interesuje się tymi sprawami, ale wciąż jest ciężko. Szczególnie na polskim rynku, który nie jest jeszcze wystarczająco rozwinięty - mówi Huma.