Ewa Andziulewicz: - Jeżeli takiej osobie przysługuje prawo do zasiłku, to w ciągu siedmiu dni spotka się z nią pośrednik. Jeżeli takiego prawa nie ma, spotkanie nastąpi w ciągu 30 dni. Potem spotyka się już tylko z pracownikami, którzy zajmują się aktywizacją zawodową.
- To zależy od tego, co wynika z takiej rozmowy z pośrednikiem. Często widać np., że taka osoba sobie nie radzi, że straciła zdolność wykonywania zawodu. Jest wtedy kierowana do doradcy zawodowego albo lidera klubu pracy. Takich ludzi uczy się, jak szukać pracy, motywuje się ich. Osoby, które długo nie pracują, nauczyły się żyć na minimum socjalnym. Korzystają z pomocy społecznej, Caritasu, dopłat do obiadów. Im nie zawsze chce się iść do pracy. Myślą sobie: Pójdę, bo ładna pogoda. Ale jeśli zaśpią, już im się nie chce. Trzeba ich motywować. Od nowa nauczyć ich chęci powrotu do normalnego trybu życia.
- Osoby rejestrują się w urzędzie w bardzo różnych celach. Część z nich faktycznie przychodzi do nas, bo nie ma pracy, a tu dostrzega jedną z możliwości jej poszukiwania. Ta grupa osób przede wszystkim chce powrócić na rynek pracy po utracie zatrudnienia lub szybko podjąć pracę po uzyskaniu zawodu. To osoby szukające konkretnych ofert związanych z ich doświadczeniem. Dodatkowo motywuje ich brak ubezpieczenia zdrowotnego, bo - jak wiadomo - urząd je zapewnia.
- Część osób pracuje na czarno. Oczywiście nikt o tym nie marzy, ale jak życie pokazuje - ta szara strefa nie znika. I tym osobom zależy przede wszystkim właśnie na ubezpieczeniu. Tacy ludzie w zasadzie nie chcą, żebyśmy "obdarowywali ich" ofertami, znaleźli dla nich pracę. Istnieje jeszcze trzecia grupa. To osoby, które z różnych przyczyn nie chcą pracować. Tak sobie ułożyli życie, że ta praca w nie się nie wpisuje. Przychodzą tylko po ubezpieczenie.
- Raczej nie. Żeby być uprawnionym do zdobycia zasiłku, trzeba wcześniej swoje odpracować. Poza tym to krótkotrwałe źródło pieniędzy.
- Każda osoba, która się rejestruje w urzędzie, potwierdza gotowość do podjęcia pracy. Dotyczy to wszystkich. To, kto jaki jest i jakimi pobudkami się kieruje, wychodzi dopiero później, podczas rozmów. Jeżeli znajdziemy dla bezrobotnego ofertę pracy lub sposób aktywizacji, a on nam odmawia bez uzasadnionej przyczyny, to może się to skończyć różnie.
- Na przykład, jeżeli ktoś jest doświadczonym fryzjerem, a my kierujemy go do pracy jako kucharz. Jeśli zawód jest zupełnie niezgodny z jego kwalifikacjami, jeżeli zdrowie nie pozwala mu na taką akurat pracę. Ewentualnie, gdy praca jest bardzo daleko od miejsca zamieszkania. Wtedy odmowę przyjmujemy.
- Wtedy bezrobotny zostaje skreślony. Przez cztery miesiące nie może się znowu zarejestrować. Taki bezrobotny traci status, jest gdzieś tam poza urzędem i po tych czterech miesiącach może ponownie się zarejestrować. Jeśli sytuacja się powtarza, bezrobotny ponownie odmawia uczestnictwa w formie aktywizacji zawodowej, to tym razem skreślenie obowiązuje już przez 180 dni. Jeżeli dzieje się to po raz trzeci, karencja wynosi 270 dni. Każda kolejna odmowa to znowu 270 dni. Jednak takie sytuacje bardzo rzadko się zdarzają.
- Dobrze byłoby, gdyby urząd zajmował się tylko osobami, których celem jest poszukiwanie pracy. Natomiast na bazie obecnie obowiązujących przepisów urząd musi się zająć każdym zarejestrowanym klientem. Przewidziana w nowych projektach segregacja nie segreguje w wystarczający sposób. Nie separuje grupy klientów, którymi się nie zajmiemy, bo chcą one tylko ubezpieczenia. Segregacja projektowana jest pod kątem dzielenia usług, które mają być kierowane do poszczególnych grup. Ale i tak nimi wszystkimi to właśnie urząd będzie musiał się zająć.
- W mojej opinii, gdyby praca w urzędzie nie była związana z ubezpieczeniem zdrowotnym, niepotrzebna byłaby żadna segregacja.