W tanzańskim regionie Loliondo na powierzchni czterech tysięcy kilometrów kwadratowych żyje ponad 60 tysięcy Masajów. Być może wkrótce będą oni zmuszeni do opuszczenia tych terenów. Rząd Tanzanii uznał, że masajskie plemiona osiedliły się tam nielegalnie i muszą opuścić okolice. Pretekstem do wysiedlenia ma być konieczność stworzenia w Loliondo "korytarza ochronnego" dzikiej przyrody - informuje serwis Cnn.com .
Jednak ścisłym rezerwatem ma być objęte jedynie 1,5 tys. km kwadratowego masajskich terenów. Reszta "korytarza" będzie kontrolowana przez rząd, ale dostępna dla myśliwych. Kilka miesięcy temu zarejestrowana w Emiratach Arabskich firma Otterlo Business Corporation (OBC) wykupiła od rządu Tanzanii koncesję na polowania na obszarze Loliondo. Jest to spółka zajmująca się organizacją luksusowych safari dla najbardziej zamożnych klientów. Koncesja ma obowiązywać przez ponad 20 lat.
Rzecznik prasowy OBC Isaak Mollel twierdzi, że firma nie jest winna wysiedleniom, a spór o ziemię między Masajami a rządem Tanzanii nie ma z korporacją nic wspólnego. Przekonuje, że stworzenie "korytarza ochronnego" wręcz ogranicza spółce teren działań zagwarantowany wcześniej przez kontrakt. - Nasze polowania odbywają się zgodnie z tanzańskimi regulacjami dotyczącymi dzikiej przyrody. Wszystko odbywa się zgodnie z procedurami - mówi.
Masajscy działacze nie mają jednak wątpliwości. - Rząd chce zapewnić OCB ziemię, na której ich klienci będą mogli bez przeszkód polować - twierdzi jeden z nich, Elias Ngorisa. Działacz podkreśla, że jeśli plany rządu się spełnią, Masajowie stracą ok. 40 proc. swoich pastwisk. - To dla nas wyrok śmierci. Lepiej umrzeć niż stąd odejść - mówi.