Singielka już na swoim. "Żyję jak na biwaku: kartony, gołe żarówki " [LIST 30-LATKI]

"Od miesiąca jestem na swoim, jeszcze czuć zapach farby. Żyję jak na biwaku i uważnie oglądam każdą złotówkę" - napisała nasza czytelniczka*.

Po naszych tekstach o mieszkaniach trzydziestolatków dostaliśmy mnóstwo maili. Piszecie o problemach z uzyskaniem kredytu i o kredytach, które właśnie spłacacie. Spieracie się, czy wystarczy tylko ciężko pracować, by dorobić się własnego M, czy współcześni trzydziestolatkowie skazani są na najtańsze pokoje i wynajęte mieszkania.

Tutaj przeczytasz historie i zobaczysz zdjęcia mieszkań naszych 30-letnich bohaterów

Dziś publikujemy list 30-latki, która już jest na swoim.

Jeszcze czuć zapach farby

"Od miesiąca mieszkam we własnym mieszkaniu. Jeszcze czuć w nim zapach farby. Znajomym, którzy mnie odwiedzają, to przeszkadza. Ale dla mnie to wreszcie zapach własnego 'm'.

Kredyt? Udało mi się złożyć wniosek pod koniec grudnia 2012 r., więc załapałam się na "Singla na swoim". Do kredytu mieszkaniowego wzięłam jeszcze drugi - 30 tys. zł na remont (nie wystarczyło na zrobienie wszystkiego). Oba będę spłacać przez 23 lata. Może z czasem uda mi się spłacić kredyt remontowy szybciej.

Na razie jeszcze zbieram każdy grosz na urządzenie się. Nie mam szafy, z sufitu dyndają gołe żarówki (jak u innych bohaterów), brakuje rolet na oknach, regałów na książki. Żyję jak na biwaku - kartony, skrzynie, worki.

Na rodziców nie mogłam liczyć w ogóle. Oboje mają niskie emerytury, do tej pory to ja im pomagałam finansowo. Przez ostatnie dwa lata dobrze zarabiałam. Jesienią ubiegłego roku zmieniłam stanowisko, moje zarobki znacznie spadły. Ale we wniosku kredytowym wykazane były jeszcze wcześniejsze (lepsze) zarobki. Dziś pewnie kredytu bym nie dostała. Oszczędności, które zgromadziłam w ciągu tych dwóch lat, poszły na opłaty związane z kupnem mieszkania (prowizja pośrednika, opłaty w banku, opłaty sądowe itp.)".

Chodzę pieszo, oszczędzam na jedzeniu

"Remont zrobił mi wujek, który ma firmę budowlaną - oczywiście po kosztach (23 tys. zł). Od znajomych dostałam kanapę, krzesła do kuchni, telewizor, kilka sprzętów kuchennych.

Do tej pory przez 6 lat po studiach wynajmowałam mieszkanie. Tanio - 700 zł plus opłaty. Ale warunki takie, że znajomi łapali się za głowę. Wiedziałam, że to stan tymczasowy, nie wiedziałam tylko, jak długo potrwa. Decyzję o kredycie ciągle odkładałam. Co innego zaciągnąć zobowiązanie na kilkadziesiąt lat z mężem, chłopakiem, a co innego w pojedynkę. Na szczęście rata obu kredytów jest w sumie niższa niż moje wcześniejsze opłaty za wynajmowane mieszkanie. I przede wszystkim dlatego się zdecydowałam.

Szukam dodatkowej pracy, żeby przyspieszyć trochę urządzanie się. Nie chcę ciągle żyć na kartonach. Od pięciu miesięcy nie kupiłam nic dla siebie. Zaczęłam oszczędzać na jedzeniu, uważniej oglądam każdą złotówkę. Mniej jeżdżę autem, więcej chodzę pieszo. Jedno, z czego jeszcze nie jestem gotowa zrezygnować, to z soczewek kontaktowych (120 zł miesięcznie). Ale jak trzeba zacisnąć pasa... założę okulary"

* imię i nazwisko do wiadomości redakcji

*** Ty też masz około 30 lat? Mieszkasz w podobnych warunkach, co nasi bohaterowie? A może powiodło Ci się znacznie lepiej lub gorzej? Pokaż nam, jak mieszkasz. Zdjęcia swojego mieszkania czy domu z krótkim opisem prześlij autorkom cyklu o 30-LATKACH: agnieszka.wadolowska@agora.pl, anna.pawlowska@agora.pl Stworzymy z nich galerię mieszkań polskiego pokolenia 30-latków.

Więcej o: