Dziś ma zostać podjęta decyzja co do dalszej obecności Jarosława Gowina w rządzie. - Poniedziałek jest dniem kluczem dla ministra Gowina. Wtedy zajmiemy stanowisko - mówił w zeszłym tygodniu Donald Tusk.
- To dla premiera bardzo trudna decyzja - przyznał Waldemar Kuczyński. Zdaniem publicysty dymisja Gowina może "zatrząsnąć większością parlamentarną i otworzyć poważny kryzys polityczny". Kuczyński podkreślił jednak, że Tusk nie może sobie pozwolić na ciągłe przepychanki z Gowinem. - Kontynuowanie tego to narażanie się na śmieszność, kpiny i upadek autorytetu szefa rządu. Dlatego on go dzisiaj zdymisjonuje - zaznaczył publicysta.
Jan Ordyński z "Przeglądu" tłumaczył natomiast, że ministrem sprawiedliwości powinien być prawnik. - Z tego powodu minister Gowin nie powinien pełnić tej funkcji - stwierdził.
- Rządzenie to gra drużynowa. Lepiej, jeśli się poszczególne ogniwa stroją - stwierdził w Poranku Radia TOK FM Jan Krzysztof Bielecki. Zdaniem byłego premiera "słychać, gdy w orkiestrze jeden skrzypek gra po swojemu". Publicyści przyznali później, że porównanie do orkiestry może być adekwatne. - Ale nie powinno to też być wojsko - zaznaczył Dominik Zdort z "Rzeczpospolitej".
"Tusk ma dylemat" - pisze w "Gazecie Wyborczej" Mirosław Czech. Zdaniem publicysty wyrzucenie ministra sprawiedliwości z rządu oznacza obecność "zjadliwego recenzenta" we własnej partii. Jednak pozostawienie Gowina w rządzie to wskazanie celu dla uderzeń opozycji. Co według Czecha wykorzysta zwłaszcza lewica.
- Dopóki Europa Plus jest w rozsypce, póki mamy podział na Europę Plus i SLD, póty Tusk nie musi się lewicy obawiać - komentowała w Poranku Radia TOK FM Dominika Wielowieyska. Gowin będzie więc niewygodny dopiero po zjednoczeniu lewicy.
Wielowieyska przyznała jednak, że Tusk i bez tego ma powody, by zdymisjonować Gowina. - Bardzo często wykracza poza swoją rolę. Wypowiedź o zarodkach była zupełnie nieodpowiedzialna - podkreśliła. Publicystka miała na myśli wypowiedź Gowina o zarodkach, które miały zostać zniszczone w poznańskiej klinice in vitro.
- On nie powiedział nic strasznego - mówił w Dominik Zdort. - Jeśli miałby być za to odwołany, zdziwiłbym się. Gdyby był odwołany z innych politycznych powodów, ja to zrozumiem, ale będę obrzydzony - skwitował publicysta "Rzeczpospolitej".