Mohammed Sohel Dana ukrywał się od środy, gdy należący do niego budynek Rana Plaza w Dhace zawalił się. Wojsko schwytało go w pobliżu granicy Bangladeszu i Indii, niedaleko przejścia granicznego Benapole. Mężczyznę przywieziono z powrotem do stolicy śmigłowcem. Na wieść o aresztowaniu pracujący cały czas na gruzowisku ratownicy zaczęli bić brawo - pisze BBC .
W katastrofie budynku Rana Plaza zginęło ponad 360 osób, kilkaset zostało rannych . Od chwili wypadku trwają protesty przeciw warunkom, w jakich muszą pracować robotnicy. Większość zakładów tekstylnych w Dhace i na jej przedmieściach wstrzymała w piątek produkcję po tym, jak tysiące robotników zaatakowały fabryki. Doszło do starć z policją. Aresztowano trzech właścicieli fabryk i dwóch inżynierów.
Według policji władze wnioskowały na dzień przed wypadkiem o ewakuację budynku. Fabryki zignorowały zalecenie i następnego dnia działały normalnie. Z kolei inżynierowie mieli zatwierdzić stan techniczny budynku jako bezpieczny - na dzień przed zawaleniem. Robotnicy opowiadali, że obawiali się w środę rano wejść do budynku. Na ścianach pojawiły się bowiem ogromne pęknięcia. Dyrekcja zignorowała ostrzeżenia o pęknięciach i pracownicy weszli do środka.
Większość ofiar to kobiety, które były zatrudnione w szwalniach. Według spółki producenckiej, zakłady odzieżowe w kompleksie zatrudniały ogółem 3 122 osoby, nie wiadomo jednak, jak wielu pracowników znajdowało się w budynku w chwili katastrofy.
Ratownicy zlokalizowali w weekend pod gruzami jeszcze dziewięć żywych osób. Zamierzają dotrzeć do nich w najbliższych godzinach, pracując ręcznie i z użyciem lekkiego sprzętu. Wcześniej w niedzielę spod gruzów wydobyto żywą kobietę - robotnicę jednego z kilku mieszczących się w budynku zakładów odzieżowych.
Znajdujące się w budynku fabryki pracowały dla światowych potentatów odzieżowych. Wypadek przypomniał o fatalnych warunkach, w jakich w Azji szyte są ubrania, kupowane w sklepach w Europie i USA. Reporter agencji AP był na miejscu zdarzenia. Dowiedział się, które zachodnie firmy współpracowały z fabrykami w feralnym budynku .
Przemysł odzieżowy Bangladeszu wart jest 20 mld dolarów rocznie i zaopatruje sklepy na całym świecie. Eksport ubrań to ponad trzy czwarte całego eksportu tego leżącego w delcie Gangesu i Brahmaputry kraju. Znajduje się tam około 4,5 tys. zakładów odzieżowych. Według Światowej Organizacji Handlu Bangladesz jest obecnie czwartym największym eksporterem odzieży na świecie, a przemysł związany z produkcją ubrań zatrudnia ponad 3 mln robotników. Równocześnie jednak system audytu fabryk, który ma wyeliminować te zakłady, w których nie są przestrzegane procedury bezpieczeństwa, jest niesprawny. Budynki powstają często bez wymaganych pozwoleń, wskutek czego wiele z nich nie spełnia norm budowlanych.